
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
olafen pisze:Nie dziwię Ci się, to jakiś taki konował. Traktuje swoją pracę jak robotę a nie pomoc żyjącym stworzeniom
olafen pisze:Jest w Cz - wie niezła lekarka i mojej kotce wyszło coś na skórze, pojechałyśmy do niej, stwierdziła,że to pewnie tarczyca i kazała przyjechać na drugi dzień na pobranie krwi, bo potrzebna była na czczo. Pojechałyśmy, a to 50 -60 km. Po dwóch tygodniach miały być wyniki i też kazano kotkę przywieźć.
po 2 tygodniach okazało się, że wyników nie ma, bo ponoć krew się zepsuła. Ja miałam wtedy wyjechać, ale pani dr kazała w sobotę przyjechać, chociaż to było święto i ja jej o tym mówiłam. Przyjechałyśmy, a tu pani dr nic nie pamięta, ale z łaski pobrała krew. Po dwóch tygodniach zajechałyśmy, i pani dr wiedziała,że było ciężko bo miałam samochód zepsuty, ale zażyczyła sobie z kotką. Byłyśmy o 18. 30 - a pani dr zrobiła sobie przerwę, przyjęła nas po 19, policzyła taryfę nocną, wiedząc, że mamy kilka bezdomnych kotów i ze ja na drugi dzień wcześnie rano wyjeżdżałam do Szczecina, z tą kotką. Więcej do niej nie pojechałyśmy i nie pojedziemy. Zysk dla niej jest ważniejszy niż zwierzę
Ciepła pisze:olafen pisze:Jest w Cz - wie niezła lekarka i mojej kotce wyszło coś na skórze, pojechałyśmy do niej, stwierdziła,że to pewnie tarczyca i kazała przyjechać na drugi dzień na pobranie krwi, bo potrzebna była na czczo. Pojechałyśmy, a to 50 -60 km. Po dwóch tygodniach miały być wyniki i też kazano kotkę przywieźć.
po 2 tygodniach okazało się, że wyników nie ma, bo ponoć krew się zepsuła. Ja miałam wtedy wyjechać, ale pani dr kazała w sobotę przyjechać, chociaż to było święto i ja jej o tym mówiłam. Przyjechałyśmy, a tu pani dr nic nie pamięta, ale z łaski pobrała krew. Po dwóch tygodniach zajechałyśmy, i pani dr wiedziała,że było ciężko bo miałam samochód zepsuty, ale zażyczyła sobie z kotką. Byłyśmy o 18. 30 - a pani dr zrobiła sobie przerwę, przyjęła nas po 19, policzyła taryfę nocną, wiedząc, że mamy kilka bezdomnych kotów i ze ja na drugi dzień wcześnie rano wyjeżdżałam do Szczecina, z tą kotką. Więcej do niej nie pojechałyśmy i nie pojedziemy. Zysk dla niej jest ważniejszy niż zwierzę
to bylo 4 lata temu i za te sterylke Afry zaplacilam 200zl
nie wspomne o codziennych wyblaganych wizytach i ich kosztach..
Ciepła pisze:olafen pisze:Jest w Cz - wie niezła lekarka i mojej kotce wyszło coś na skórze, pojechałyśmy do niej, stwierdziła,że to pewnie tarczyca i kazała przyjechać na drugi dzień na pobranie krwi, bo potrzebna była na czczo. Pojechałyśmy, a to 50 -60 km. Po dwóch tygodniach miały być wyniki i też kazano kotkę przywieźć.
po 2 tygodniach okazało się, że wyników nie ma, bo ponoć krew się zepsuła. Ja miałam wtedy wyjechać, ale pani dr kazała w sobotę przyjechać, chociaż to było święto i ja jej o tym mówiłam. Przyjechałyśmy, a tu pani dr nic nie pamięta, ale z łaski pobrała krew. Po dwóch tygodniach zajechałyśmy, i pani dr wiedziała,że było ciężko bo miałam samochód zepsuty, ale zażyczyła sobie z kotką. Byłyśmy o 18. 30 - a pani dr zrobiła sobie przerwę, przyjęła nas po 19, policzyła taryfę nocną, wiedząc, że mamy kilka bezdomnych kotów i ze ja na drugi dzień wcześnie rano wyjeżdżałam do Szczecina, z tą kotką. Więcej do niej nie pojechałyśmy i nie pojedziemy. Zysk dla niej jest ważniejszy niż zwierzę
to bylo 4 lata temu i za te sterylke Afry zaplacilam 200zl
nie wspomne o codziennych wyblaganych wizytach i ich kosztach..
olafen pisze:To miałaś cierpliwość, jakiś dureń z tego lekarza weterynarii
CatAngel pisze:Pisze z tel trzy razy jeździłam dlatego mnie niebyło tyle. Dziewczyny nie jest źle.
CatAngel pisze:Pisze z tel trzy razy jeździłam dlatego mnie niebyło tyle. Dziewczyny nie jest źle.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 168 gości