Wczoraj byłam z Mru na kontroli. Niestety nie wszystko idzie po naszej myśli. Złamana piszczel pomimo gwoździa nadal się nie zrosła, na dodatek w miejscu złamania zrobiła się przetoka ropna, musieli odsączać ropę. Na razie nie wiadomo czy przyczyną jest uraz (np. krwiak), przebijająca się przez skórę pętelka stabilizująca gwóźdź czy też jest to objaw ropnego zapalenia kości. Mam nadzieję, że jedno z dwóch pierwszych. We wtorek lub w środę się okaże. Na dodatek na RTG widać, że kość udowa po dekapitacji jest położona w sporej odległości od stawu, nie wytworzył się jeszcze staw rzekomy, a zanik mięśni nie sprzyja rekonwalescencji. Mała jest już w stanie utrzymać się na nóżkach przez jakieś pół minuty, ale to za mało. Mięśnie są jeszcze zbyt słabe, żeby utrzymać ciężar ciała na dłużej w normalnej pozycji. Ćwiczenia utrudnia nam do tego opatrunek na złamanej nodze (jest w pozycji pół wyprostowanej więc jest dłuższa niż ta, którą ćwiczymy) a małej się nie chce i za każdym razem jak ją stawiam ona kładzie się na boczku

Ale już broi, nawet mnie podgryza delikatnie jak jej zmieniam pampersa
Bawi się wędką z piórkami i dzisiaj podrzucała sobie kuleczkę z papieru. Je i pije normalnie. Dzisiaj znowu przytrafiła się luźna kupa, ale powoli ogarniamy biegunkę. Badanie kału nie wykazało obecności pasożytów... miało iść jeszcze na posiew, czekam na wyniki.
Smutne to trochę, ale tak łatwo się nie poddamy, będe walczyć o tego gremlinka

aaa no i urosła nam przez ostatni tydzień. W końcu zaczęła przyswajać cokolwiek. Dzięki opanowaniu biegunki jedzonko już przez nią nie przelatuje. Humor ma duuużo lepszy, nie martwię się już o to czy przeżyje kolejny tydzień. Teraz pora na dobre zająć się rehabilitacją nóżek. Mam nadzieję, że to wysztsko teraz ruszy, wcześniej może się nie zrastało i nie tworzyło, no bo z czego... wzrost był zahamowany jak zjadała własne mięśnie zamiast je budować. Tak sobie to tłumaczę i tej wersji się będę na razie trzymać
