Georg, Gadget, Gabryś i Rustie-pies. Po egzaminie...

Właśnie, nasza Helga też Cie koffa- nawet nie miauknie, gdy ją kujesz

oooo, Czarno-Czarni mnię odwiedzili :love:

Dobra, Dagmara-Olga się nie liczy

bo jest z "branży", ale rozumiem, że wszyscy wiedzą, że zwierzęta futerkowe to takie, z których robi się futra, tak?

Otóż moja szanowna koleżanka ze szkoły, kończąc trzeci, przedostatni semestr tech. wet. zrobiła prezentację. Temat owej brzmiał: "Chów i rasy mięsożernych zwierząt futerkowych" Owa koleżanka sama sobie ten temat wybrała. Dzieło komputerowe stworzyła i na ostatnich zajęciach zaczęła "prezentować". Zaczęła od psowatych. Ok, myślę sobie, zaraz będą lisy... troszkę się zdziwiłam, kiedy powiedziała, że ras psów jest bardzo dużo, więc poda może te najbardziej obecnie popularne, tak więc m.in. są to: owczarek niemiecki, yorkshire terrier oraz... uwaga! labLadoR :roll:

zaczęłyśmy się dziwnie spoglądać po sobie wśród mojej grupowej "starszyzny", ale czekamy. No więc lis był, i owszem. Koleżanka podała okres ciąży, liczbę młodych, występowanie, po czym... przeszła do kotowatych... potem do niedźwiedziowatych... a potem zaczęła omawiać jakieś dziwolągi, których istnienia na świecie większość ludzi nawet nie podejrzewa. Na każdym slajdzie fotka i opis żywcem zerżnięty z tabliczek na klatkach w zoo...

Po dogłębnej analizie prezentacji i tego "co poeta miał na myśli" wyszło mi, że zwierzęta futerkowe to te, które mają futro! biedna dziewczyna, tyle ich... dobrze, że miała opisać tylko mięsożerne... i ptaki jej odpadły...

Jak ona przetrwała do trzeciego semestru ja sie pytam

dobra dobra :twisted:

u mnie kolega się na zajęciach chyba z chorów, coś o pasożytach było - zapytał tonem zdziwionym szczerze do głębi:

"to chomiki też się leczy?"

według niego akurat leczy się tylko to, co można walnąć łopatą i zjeść albo sprzedać.

Psy to "sztachetowce" - bo można je walnąć sztachetą a nie łopatą. No i nie da się zjeść.

Lideczka ['] 2006 - 21.04.2015

dagmara-olga pisze:dobra dobra u mnie kolega się na zajęciach chyba z chorów, coś o pasożytach było - zapytał tonem zdziwionym szczerze do głębi:

"to chomiki też się leczy?"

według niego akurat leczy się tylko to, co można walnąć łopatą i zjeść albo sprzedać.

Psy to "sztachetowce" - bo można je walnąć sztachetą a nie łopatą. No i nie da się zjeść.

...

bezcenne są opowieści o polowaniach z kolegami w stodole na szczury - widły w dłoń i kto nabije szczura - wygrywa. Albo walnie go celnie ....
Mam w grupie tzw. producentów - większość. Hodują bydło, trzodę, konie - mam czasem wrażenie, że ich odczucia względem zwierząt są rodem z horroru.. Wiem - hodują na rzeź , użytkowo - ale te opowieści o chorym psie, który "albo się wyliże albo nie" są okropne...

dagmara-olga pisze:Psy to "sztachetowce" - bo można je walnąć sztachetą a nie łopatą. No i nie da się zjeść.

polemizowałabym: zapytaj Indian

niestety takie poglądy wciąż często panują - nie urażając nikogo - na wsiach, bo tam taka krowa czy świnia to jest mięso, czyli pieniądz i trzeba ratować, żeby nie stracić kasy. Kiedyś spędzaliśmy na ranczu weekend. Byli też znajomi, wszyscy jakoś zazwierzęceni. W niedzielę, zaraz przed naszym wyjazdem przyjechał kuzyn TŻ-ta na rowerku, mieszka "za miedzą". Siedzi i patrzy, jak się wszyscy pakują. Kumpela woła psa - no ok. Pies jest zwierzęciem niejako użytkowym, bo pilnuje. Wołam koty. Piotrek zdziwiony: "to Wy je do miasta zabieracie???"
Chwilę później wychodzi siostrzenica TZ-ta z domu, niosąc klatkę ze szczurem... tego Piotrek nie zdzierżył, zabrał tyłek i pojechał. Przemyśliwał chyba ze dwa miesiące, w końcu doszedł do wniosku, że to szczur pewnie z laboratorium i Magda na nim jakieś badania wykonuje :roll:

Bezczenne te Twoje obserwacje i komentarze.
Ja nie mam na codzien do czynienia z takimi ludźmi :roll:

Ale tego szczura z laboratorium to długo trzeba mysleć, żeby wykombinować :mrgreen:

Georg-inia pisze:Przemyśliwał chyba ze dwa miesiące, w końcu doszedł do wniosku, że to szczur pewnie z laboratorium i Magda na nim jakieś badania wykonuje

łoj.... jak to się mówi - Telewizor za dużo łoglądali...

Co do wsi - w mojej grupie oprócz 3 osób - reszta ma gospodarstwa - tylko jedna dziewczyna mówi o swoich zwierzętach jakoś tak... normalnie - o świniach, o ich chorobach bez akcji typu "metodą leczenia jest ubój"
A co do jedzenia psów.... ponoć mięso nutrii może bez problemu udawac wołowinę :twisted:

Kiedyś mieszkałam przez chwilę na wsi. Byli tam ludzie z W-wy, którzy założyli hodowle owiec. Takie inteligenty, którym sie wies zamarzyła - bardzo sympatyczni.
Pytałam ich o to, co robią z chorymi sztukami..
Okazało sie, że normalnie je grzebali jeśli padły.
Mój ówczesny teść, który był weterynarzem był zdumiony bo nikt wokół tak nie postępował :mrgreen:

Ech...
Inga, by ci trochę nastrój poprawić chciałam wysłąć słoneczko, ale okazało się, że w emotkach nie ma.
Więc wysyłam: :flowerkitty:

bo piwo podnosi serotoninę

czyli hormon szczęścia

jestem posikany georg-ina ty musisz napisać te książkę ja poprosze z autografem a tak co do psów to one ponoć tesz nadają się na stół azjaci tak twierdzą

Allo???

No właśnie słoneczko pieknie świeci, przynajmniej u mnie, a tutaj tydzień żadnej nowej wiadomości nie było od autorki :evil:

Georg, Gadget, Gabryś i Rustie-pies. Po egzaminie...

Kto przegląda forum