Nie wiem co się z moim Dziubaskiem porobiło

. Codziennie już dezerteruje z domku

Ganiam go po klatce schodowej, zwykle 2 pietra wyżej kładzie się i kula. Jest tym zachwycony, ja niestety mniej. Wczoraj wróciłam do domu z zakupami, wybiegł mi między nogami. Rzuciłam zakupy na podłogę i pobiegłam na poszukiwania. Doszłam do 10 piętra, spocona zmęczona, a tu kota nie ma

Zjechałam winda na parter, kota nie ma

Pojechałam na 10 piętro i schodziłam na piechotę, kota nie ma

Załamana wróciła do domu, obmyślając plan poszukiwań, patrzę, a mój Dziubasek siedzi na szafce w przedpokoju i czeka

Myślę, że wystraszył się sąsiada wracającego do domu i wpadł z powrotem do mieszkania, a ja tego już nie zauważyłam

Co pobiegałam sobie po klatce to moje.