

Ale Ty im dobre suche dajesz przecież. Wiesz co, on chyba ma odzwyczajony żołądek od takiej karmy, może to dla niego za ciężkie i suche

Niech Ciasteczko wraca do zdrowia... Może glutek z siemienia na złagodzenie?
Moderator: Estraven
sunshine pisze:Zupełnie jakbym o Hansie czytała. On też miał nawracającego gluta. Antybiotyk, poprawa, kilka dni spokoju i od nowa. Pani dr zaczynała się martwić, ze jej zabraknie rodzajów antybiotyków dla niego. Po srebrze już ponad miesiąc spokój. Nawet po kastracji, w momencie obniżenia odporności, wyszedł bez gluta. Oby z Mia było podobnie. Srebro do wody to dobry pomysł.
dagnes pisze:Książka Iana Sinclair'a "Szczepienia - niebezpieczne, ukrywane fakty" wniosła bardzo dużo w szerzenie świadomości o tym, że szczepionki mogą być śmiertelnie groźne. Wiele faktów zawartych w tej publikacji (oczywiście nie tylko w tej, ale ta jest aktualnie najbardziej dostępna) świadczy o całkowitym braku skuteczności szczepień, a co gorsza – o niebezpieczeństwach zdrowotnych z nimi związanych.
Najpoważniejsze argumenty przeciwko szczepieniom w toczącej się aktualnie dyskusji to dane o identycznym spadku zachorowalności w społecznościciach szczepionych i nie szczepionych (np. w USA nigdy nie szczepiono na gruźlicę, a zachorowalnośc spada identycznie jak w Europie), a także wzrost zachorowalności (czy nawet epidemie) w społeczeństwach świeżo zaszczepionych (chociażby epidemia ospy w Anglii pod koniec XIX wieku, po zaszczepieniu 98% ludności). Tak więc – okazuje się, że szczepionki nie tylko nie działają, ale wywołują też choroby przed którymi rzekomo mają chronić.
W poniższych linkach znajduje się trochę konkretnych danych o braku skuteczności szczepień, a także chorobach przez nie wywołanych. Co ciekawe, gdy prześledzi się dane statystyczne (w pierwszym linku przedstawione dobrze na wykresach), to okazuje się, że powszechne szczepienia weszły w życie dopiero w epoce zaniku chorób, przeciwko którym mają nas chronić. Więc to nie one były zbawcą ludzkości.
http://wolnemedia.net/?p=16315
http://www.redakcja.pl/Te...zeklenstwo.html
http://wolnemedia.net/?p=12198
http://grypa666.wordpress...przeciw-grypie/
Brak skuteczności szczepień oraz wywoływanie chorób przeciw którym się szczepimy to jedno. Druga sprawa, być może nawet poważniejsza, to zawarte w szczepionkach trucizny, które są przyczyną poważnych schorzeń – przede wszystkim rtęć i aluminium. Powszechnie stosuje się w szczepionkach środek konserwujący Thimerosal, zawierający 50% rtęci, która kumuluje się w organizmie i powodując zatrucie i wywołuje m.in. takie choroby jak autyzm u dzieci. Ponadto szczepionki zawierają aluminium, które w połaczeniu z rtęcią tworzy jeszcze bardziej toksyczną mieszankę powodującą wiele schorzeń typu choroba Alzheimera, Parkinsona, ADHD, problemy z płodnością i inne.
Poniżej link do listu, jaki wystosowała w tej sprawie prof dr Maria Dorota Majewska do Zarządu Polskiego Towarzystwa Wakcynologii. Warto przeczytać.
http://docs.google.com/View?id=dc7b9rmc_107g5bh5f7
Tu materiał z telewizji amerykańskiej o Thimerosalu w szczepionkach (z polskimi napisami):
http://www.youtube.com/wa...feature=related
Te wszystkie materiały dotyczą szczepionek dla ludzi, zwierzęta jak dotąd nie wzbudzają aż tyle uwagi. Ale to, co się dzieje w ludzkiej wakcynologii dotyczy w takim samym stopniu szczepień dla zwierząt. Działanie szczepionki jest przecież identyczne, zagrożenia są też identyczne. To, że szczepionki dla kotów także zawierają w składzie śmiertelnie groźny Thimerosal można wyczytać choćby tutaj (link dotyczy szczepionki Fel-o-vax PCT):
http://www.agri-med.com/s.../FELOVAX-PCT_50
Dyskusja o szczepieniach dla zwierząt ma jeszcze jeden, dodatkowy aspekt. Mianowicie chodzi o powtarzalność szczepień w przeciągu całego życia. Często zalecane jest szczepienie co rok, lub najrzadziej co 2 lata. Po co aż tyle? Czy koci system immunologiczny jest wielokrotnie słabszy od ludzkiego, że wymaga corocznej dawki przypominającej szczepionki? Z pewnością nie jest, ale takie zalecenie powoduje ogromne zyski koncernów produkujących szczepionki. Wykrywalne we krwi przeciwciała przeciwko wirusom, na które kot został zaszczepiony utrzymują się przez wiele lat, często do końca życia po jednokrotnym zaszczepieniu w dzieciństwie (tak samo jak to dzieje się u ludzi). Jednak producenci szczepionek dla zwierząt wymyślili znoszący złote jajka termin „gwarantowany okres trwania odporności” i ustalili go na poziomie od 1 do max. 3 lat w zależności od szczepionki. Dlatego „trzeba” szczepić zwierzaka co rok. Gdyby przyjąć analogiczne założenia u ludzi, to musielibyśmy co roku, przez całe życie, przyjmować kilkanaście szczepionek na wszystkie choroby, na które zostaliśmy zaszczepieni w dzieciństwie! Absurd? No właśnie.
W tym miejscu należałoby zastastanowić się (abstrahując od zawartych powyżej zagrożeń) jak działa szczepionka. Wprowadzamy do organizmu zabite lub osłabione wirusy, lub ich toksyny w celu „nauczenia” systemu odpornościowego umiejętności obrony przed tym konkretnym zarazkiem. Organizm wytwarza przeciwciała, które potrafią zwalczyć wirusa. Te przeciwciała (odporność czynna) utrzymują się w organizmie bardzo długo (lata), a gdy nie można ich już wykryć we krwi, to nie znaczy oczywiście, że odporności na ten zarazek nie mamy. Oczywiście, że mamy, ale jest to odporność bierna – organizm raz nauczony potrafi w każdej chwili wyprodukować znów te przeciwciała, jeśli zetknie się z zarazkiem. Zatem po co szczepić regularnie przez całe życie na tą samą chorobę?
W poniższych linkach jest trochę ciekawych informacji na ten właśnie temat (po niemiecku):
http://www.haustierimpfung.de/index2.htm
http://www.haustierimpfung.de/index2.htm
oraz po angielsku:
http://www.critteradvocacy.org/
dagnes pisze:Przy okazji odświeżenia tematu, wkleję jeszcze dość istotne wg. mnie informacje, które pojawiły się od czasu mojego ostatniego posta w tym temacie.
Państwowy Zakład Higieny wydał oświadczenie ws. szczepień:
http://www.pzh.gov.pl/pag...swiadczenie.pdf
Oświadczenie to skomentowała prof. Maria Dorota Majewska:
http://www.box.net/shared/1uh22ho566
Naprawdę warto się zapoznać z tymi materiałami.
sunshine pisze:Ropne zmiany w oczkach, niestety. I Dziewczyny zarażał. Elza i Erwin tylko raz odpadli, ale Helga to ciągle miała problemy z oczami. Co do kichania to niestety też mu się ropny katar zdarzał. I potrafił okichać człowieka.
sunshine pisze:Ropne zmiany w oczkach, niestety. I Dziewczyny zarażał. Elza i Erwin tylko raz odpadli, ale Helga to ciągle miała problemy z oczami. Co do kichania to niestety też mu się ropny katar zdarzał. I potrafił okichać człowieka.
sunshine pisze:Możesz spróbować. Moja teściowa przy jakichś przewlekłych zapaleniach też dostala od lekarza.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Hana, Tygrysiątko i 504 gości