
Miki od zawsze dostaje jedzenie jako pierwsza, zabawki dostaje jako pierwsza, jako pierwsza wchodzi do kartonowych pudełek przyniesionych do domu czy do reklamówek z zakupami. Jako pierwsza dostaje też smalołyki...
Ona się Tako ewidentnie boi. Lakiego się tak nie bała - to najczęściej ona była tą atakującą i złą... I to Miki tłukła zawsze wszystkie koty, jakie pojawiły sie w domu i próbowały do niej zbliżyć. Nawet małą Emi...
Laki jej długo nie oddawał, tylko skulony uciekał. Potem przestał być tak spolegliwy i na warki Miki odpowiadał atakiem. Jednak nie zdarzało się to często i było "do przyjęcia".
Tako nie ma w sobie nic z dżentelmana, jeśli o Miki chodzi i atakuje ją bez pardonu, jak tylko zobaczy, że ona ucieka lub na niego warknie... Do tej pory wszystkie schodziły jej z drogi... Miki zaczęła sie go panicznie bać...
Jeszcze żaden kot nie był wobec niej tak agresywny... Nie gryzą się, krew nie leci, Tako czasem "obchodzi" Miki szerokim łukiem, ale najczęściej jednak prowokuje ją do dziwnych zachowań, wpatruje się w nią, podchodzi do niej, a jak ona zacznie na niego warczeć lub wymachiwać łapami - atakuje...
Decyzja została podjęta.
Zastanawialiśmy się długo nad behawiorystą, ale nie chcę dłużej stresować Miki - zwłaszcza, ze efekty terapii mogą być różne, a trzeba byłoby poświęcić temu co najmniej miesiąc. Kolejny miesiąc stresu. To za długo.
15 lutego, jak tylko Dominik pojedzie do swojego domu, Tako zamieszka z moją mamą.
Jemu może też będzie lepiej...
Karmel nie będzie mu wyjadał z miski, nikt mu nie zajmie kuwety ani posłanka, ręce do głaskania będą też na wyłączność...
Tylko Karmel straci kolegę do gonitw...
Ale jego akurat spokojnie pocieszy kulka z papieru...