hmmm... co slychac?
Eustaszek sie troszke zatrzymal wieczorkiem, ale oczywiscie natychmiast zostaly podane odpowiednie leki, zostal wymasowany... Mysle, ze w koncu to podziala

Juscie da sie masowac bez problemu, mruczy przy tym rozkosznie, ale jak ja probowalam, to sie odwracal do mnie plecami

Ale pomizialismy sie troszke, poprzytulalismy...

Ozzi dal sie mi dzis wyczesac

No i jak to on... bez traktorka nie moglo sie obejsc

Wymiziany, wycalowany, wyprzytulany....

Ech... Kocham go coraz bardziej i bardziej... ciagle bez granic

Mizialismy sie tez troszke z Tygryskiem, troszenke dal sie poczesac...

Zuzinek.... caly wycalowany i wyglaskany

Rysiu rosnie, to widac, uroslo sie chlopakowi nieco od ostatniej mojej wizyty. Juz taki malutki nie jest. Zrobil sie tez nieco ciezszy, czuc juz ten ciezar na rekach, natomiast nadal jest chudy. Czuc odstajace nieco lopateczki...

Moze poprostu taka jego uroda, albo to przez te jego nadmierna energie, wciaz biega, szaleje, wiec moze szybko spala kalorie?...
Pyszczek nabiera juz powazniejszych rysow, juz nie ma takiego wyrazu malenkiego kociatka

Cos czuje, ze zbliza sie wielkimi krokami "uszlachetnienie"

Miki troszke pomarudzil, moze znow zaczyna mu dokuczac syndrom, albo poprostu mial nieco gorszy dzien... Ale miziania sobie nie odmowil

Manius przyszedl sie pomiziac na sam koniec, na 5 min przed moim wyjsciem, caly czas spal w budce w drapaku. Jest slodki tak samo jak wtedy, kiedy spotkalam go pod tamta kwiaciarnia

Reaguje na swoje imie

Kiedy wystawil z budki lepek i go zawolalam po imieniu, on odwrocil sie w moja strone, spojrzal na mnie... i przyszedl z ogonkiem podniesionym do gory z zadowolonym wyrazem pysia sie miziac

Widac porzadnie sie wyspalo slonko kochane

Pedro jak zawsze zazdrosny, chce byc w centrum uwagi...

Za to na spacerze nie bylo z nim wiekszych problemow

Grzeczny byl bardzo jak na niego

Troszke ciagnal na schodach, jak to on, pod tym wzgledem chyba juz sie nie zmieni

ale na komende: stoj, zaczekaj, grzecznie przystanal

I to juz za pierwsza komenda

Fibiemu bylo malo, bo na koniec spojrzal na mnie takim wzrokiem, jakby mowil: co juz? Co tak krotko?...

Ale ja musialam isc na autobus...

Mysia tez spokojnie
