
Została przywieziona ze szpitalika w Latchorzewie - wątek.
Testy miała negatywne, odrobaczona dwukrotnie, więc po 3 dniach wyszła "na salony". I się zaczęło...

To istny żywioł. Bywa, że nasze koty tego żywiołu nie ogarniają. Bywa, że my go nie ogarniamy. Ba, bywa że i sama Tatanka sama siebie nie ogarnia!

Mówimy o niej, że ma mało instynktu samozachowawczego, a jej drugie imię to No respect. Zero szacunku dla hierarchii w stadzie, zero szacunku wobec naszej kociej królowej - Nory, zero szacunku dla ciszy nocnej, zero szacunku dla wody (kąpiele w wannie na przykład), zero szacunku dla grawitacji (zwiedzone wszystkie poziomy oprócz żyrandola, w Nowy Rok wymyśliła sobie okulać na przednią łapkę, więc jechaliśmy na dyżur na rtg, ale ok).
No i ma w sobie cały wachlarz zwierzęcych osobowości. Ma ogon lemura (król Julian z "Madagaskaru"!), grację bawoła, predkość geparda, wilczy apetyt, sen leniwca i ostatnio także kangurzy skok nad głową Noreczki. Tego nikt sie wcześniej w stadzie nie odważył zrobić. Żeby skakać nad głową kociej królowej?!
Za to Tatanka uspokojona, wytonowana ma tylko 2 miesiące mentalnie. Wchodzi na kolanka i "całuj", "głaszcz", "umyj mi głowę" i "chcę do mamy". Trampluje przy tym i mruczy jak małe kocię. I te słodkie minki: jestem grzeczna, jestem słodka, jestem niewinna. Np. tak:


Król lemurów - Julian:


Leniwiec, czasem przechodzi w fazę uśpionej gąsienicy:


Jedna z tych minek pt. "będę grzeczna, obiecuję!"

Miodzio:

(ps: a za tym miodziem czai się... żywiołek!

Komu? Komu koteczkę, przy której nigdy się nie znudzi? I która sama przyjdzie na kolanka i się przytuli?