Niedawno wróciliśmy do domu. Jestem rozbita, boli mnie głowa, czuję się jakbym była chora-to wszystko nerwy.
W drodze do Włocławka Piotruś mocno płakał, dyszał, uspokajał się tylko chwilami, ale wiedziałam, że tak będzie, bo on źle znosił nawet krótkie trasy do weterynarza. Trafiliśmy bez problemu, droga minęła dość szybko.
Nowy kumpel Piotrka, Pędzel, jest biały, ale chyba ucho i ogon ma bure-zabawnie to wygląda. Najśmieszniejsze jest to, że figurę ma jak Piotruś, czyli jest długi, chudy i wysoki. Taki drugi "gacek". We dwóch to będą black&white i czuję, że jak już się zgadają to nieźle dadzą popalić nowej pańci i obaj będą dużymi kocurami.
Gdy wyciągnęłam Piotrulę z torby to od razu schował pod komodą. Niestety, nie zobaczyłam go już i nie zdołałam się z nim pożegnać

W drodze go wycałowywałam i musi mi to wystarczyć

Teraz dostałam smsa, że już wyszedł z kryjówki i powoli zwiedza mieszkanie.
Starałam się wszystko nowej pani Piotrka wyjaśnić co i jak, co Piotrek lubi, czego nie, jak karmić, czego nie dawać itd. itp. Umowę też podpisałyśmy.
Mała ciekawostka, Piotrek przeprowadził się ze Zbożowej na Żytnią

Bardzo, bardzo mi smutno.
