Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-część 14.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lut 03, 2011 21:09 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

Legnica pisze:Jana:
co do
1/zero prywatnego życia
nie moja sprawa jak ktos chce sobie żyć
2/zero normalnego domu
komu osadzać o tym jaki to jest normalny dom a jaki nienormalny?
ja na pewno nie będę,bo według mnie normalny dom to taki dom w jakim dobrze czuje sie domownik
(i proszę nie syp przykładami typu:mieszkanie zasypane smieciami pod sufit,a fetor ciagnie się dwie ulice dalej.Z pewnoscia wiesz co mam na myśli)
3/mieszkanie zasikane-sorry,moje bywa nie tylko zasikane ale i obs... i nie przez koty :wink: Dla tego opis-zasikane,nie przemawia do mnie,życie i takie bywa.Grunt to radzić sobie z tymi sioskami i smrodkiem.
4/zastawione kuwetami-jeśli przez kuwety,z trudem poruszamy sie po mieszkaniu to faktycznie,moze odstraszac

Kiedys juz pisałam,napisze jeszcze raz.Znam osobiscie dwa domy z Legnicy,które byłyby forumowymi DT. gdyby nie wasz obłedny jazgot.Dzieki wam,od poczatku byłam jedynym forumowym DT.(od niedawna dołączyła Patmol-Legnica).


Trudno uwierzyć, że nie wiesz o czym piszę, ale wierzę, bo mam doświadczenia z przeszłości.

Zapytam tylko (któryś raz, ale wtedy nie odpowiedziałaś) - o co chodzi z tymi forumowymi DT w Legnicy?
Czy DT dla kotów musi być na forum? 8O Co ma obecność na forum do bycia DT dla kotów? Czemu sądzisz, że to "jazgot" kogoś przestraszył? A nie coś zupełnie innego? :wink: A nawet jeśli jest tak, jak piszesz, to co to za ludzie, którzy nie chcą pomagać kotom przez jakieś wpisy na forum, w dodatku skierowane do kogoś zupełnie innego? 8O 8O 8O

A wiesz ile ludzi jest DT dla kotów nie mając pojęcia, że forum miau istnieje?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw lut 03, 2011 21:20 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

casica pisze:
BAJKA-BB pisze:
casica pisze: (...)
Tak? Bo piszę prawdę? Oj faktycznie brzydko :oops:

Casica, jak masz jakiś problem to zgłoś sprawę odpowiednim organom, po jej zakończeniu, mając w ręku prawomocny wyrok sądu będziesz pisała prawdę. Na razie to są zwykłe pomówienia.

:wink:
Tak, Ty przecież też w tym uczestniczysz

W czym dokładnie, chciałabym wiedzieć. Tylko zanim odpowiesz zapoznaj się z:
Art. 212.
§ 1. Kto pomawia inną osobę (...)
.
.

Obrazek
_________________

Koty w potrzebie proszą o pomoc
Zobacz, pokochaj, adoptuj: realnie albo wirtualnie
www.koty.sos.pl

BAJKA-BB

 
Posty: 2913
Od: Pt gru 02, 2005 23:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lut 03, 2011 21:22 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

pixie65 pisze:
casica pisze:Pixie65, to ja mam inaczej, nie oddałabym ciężko chorego kota komuś kto go nie widział, a wątpliwości nie ma.

Źle mnie zrozumiałaś.
Ja nawet nie umawiałabym się na pokazanie takiego kota, komuś kto nie jest pewien, że CHCE i wie z czym przyjdzie mu się zmierzyć. Choćby z grubsza wie.
A Ty wydawałaś mi się świadoma. I wiedząca.
Masz doświadczenie i wiesz, że z większych kryzysów nerkowe koty wychodziły.
I być może dlatego miałam nadzieję, że nie przejmiesz się specjalnie wynikami Miszy i spróbujesz o niego zawalczyć.
Ale to wymagałoby od Ciebie sporego wysiłku.
Więc łatwiej było zacząć powątpiewać w sensowność tego rozwiązania, podpierając się "dobrem kota". To prawda, że Mirka podjęła decyzję.
Za Ciebie - co doprawdy niebywałe.
Ale też nie zauważyłam, żebyś protestowała i konsekwentnie dążyła do osobistego zobaczenia się z Miszą.

A to już manipulacja. Kłamiesz pixie65, wystarczy uważnie i z minimalną dozą obiektywizmu przeczytać korespondencję.
Mirka_t nie pytała czy życzę sobie podejmowania decyzji w moim imieniu. Podjęła ją w swoim niepowtarzalnym stylu po otrzymaniu wyników badań. Fakt, miałam wiele pytań i wiele watpliwości, dziwne? To naprawdę Cię dziwi? Nie wierzę. Nie u mnie mieszkał rok, poza wpisami w watku nic o nim nie wiem. Nie widziałam Miszy, nie wiem w jakim realnie jest stanie, Ty wiesz? Nie wiesz. I tak, wiem doskonale, że wyniki to nie wszystko, wiem doskonale, że umierają koty z niezłymi wynikami, a żyją te z fatalnymi. Ale żeby ocenić na poważnie transport chorego kota trzeba go zobaczyć, a nie zdawać się na humory osoby mało wiarygodnej.
Dałam się nabrać, bo to co brałam za poważną rozmowę było wyłącznie podpuchą, niczym więcej.
A jak sobie wyobrażasz moje spotkanie z Miszą bez zgody mirka_t?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 03, 2011 21:26 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

BAJKA-BB pisze:
casica pisze:Tak, Ty przecież też w tym uczestniczysz

W czym dokładnie, chciałabym wiedzieć. Tylko zanim odpowiesz zapoznaj się z:
Art. 212.
§ 1. Kto pomawia inną osobę (...)

Uczestniczysz we wspieraniu azylu mirka_t - pomówienie?
Zła opinia mirka_t uderza bezpośrednio również w Ciebie - pomówienie?
Nie żartuj.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 03, 2011 21:27 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

1/DT dla kotów nie musi być na forum,DT o których wspominam w przypadku chorób przewlekłych,operacji czy kosztownych diagnoz,prawdopodobnie musiałyby zwracać sie o pomoc na forum/bazarki itp.
W przypadku poważnych lub skomplikowanych chorób,z pewnoscią najłatwiej i najszybciej byłoby szukać podpowiedzi na forum-jak diagnozować,leczyć itp.
2/czemu sadzę ze wasz jazgot i włażenie ludziom "do łóżek" kogoś przestraszył?Ja nie sadzę Jana,ja wiem!
3/co to za ludzie?
sama widzisz-ja tylko wspominam o ludziach,jakichstam,a Ty już krytykujesz dziwiąc sie jakimi są ludźmi ze nie chcą pomagać kotom.
To sa Jana Wielcymali ludzie,o których prawdopodobnie nigdy nie usłyszysz,bo oni chca pomagać kotom,a nie babrać się w waszym błocie.
4/czy wiem ile osób pomaga kotom nie majac pojęcia o forum?
ile-nie nie znam konkretnej liczby,ty na pewno znasz :wink:

Wiedza,mozliwości,rozwiazania prawne,sposoby diagnozowania,czasem zwykłe,ludzkie dobre słowo(nie mylić z szanowna komisja :wink: ).
Ale masz rację,od bidy da się czasem pomóc jakiejs kociej biedzie bez forum.
To nie zmienia faktu ze nijak nie potrafie docenić tego co wyprawiacie na tym watku.
Legnica
 

Post » Czw lut 03, 2011 21:33 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

casica pisze:
BAJKA-BB pisze:
casica pisze:Tak, Ty przecież też w tym uczestniczysz

W czym dokładnie, chciałabym wiedzieć. Tylko zanim odpowiesz zapoznaj się z:
Art. 212.
§ 1. Kto pomawia inną osobę (...)

Uczestniczysz we wspieraniu azylu mirka_t - pomówienie?
Zła opinia mirka_t uderza bezpośrednio również w Ciebie - pomówienie?
Nie żartuj.

Na pytania musisz sobie odpowiedzieć sama, ja chciałam tylko wiedzieć w czym uczestniczę. Odpowiedziałaś, dziękuję, to wszystko z mojej strony.
.
.

Obrazek
_________________

Koty w potrzebie proszą o pomoc
Zobacz, pokochaj, adoptuj: realnie albo wirtualnie
www.koty.sos.pl

BAJKA-BB

 
Posty: 2913
Od: Pt gru 02, 2005 23:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lut 03, 2011 21:52 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

Legnica - istnieje świat pomocy kotom poza forum Miau.

Wiem, że to dla Ciebie trudne do zrozumienia, ale ludzie pomagali kotom przed internetem. Nie korzystali z bazarków a koty leczyli u lekarzy wet. a nie na forum.
I nadal świat pomocy kotom istnieje poza forum. Ba, nawet bez internetu. Może nawet większy niż to co na forum widać.

Ci ludzie nie muszą mieć wątków na Miau. Nie proszą o wsparcie na bazarkach i w wątkach. Robią dobrą robotę bez wirtualnego świata.

Postaraj się to zrozumieć.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39401
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw lut 03, 2011 21:58 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

casica pisze:
Amika6 pisze:
casica pisze:(...)
Ale nie lubię być robiona w konia. Tak mam. Nie lubię być traktowana jako element czyjejś chorej gry.
Za to bardzo lubisz innych traktować jako element we własnych grach.
Zabawiasz się cudzym kosztem, tak jakbyś chciała wziąć na kimś odwet za jakieś swoje własne przeżycia, niepowodzenia czy problemy.

Krążysz jak sęp, podpuszczasz a potem wykorzystujesz to przeciwko tej osobie.

Straszne, aż sama się siebie przestraszyłam :strach:


Najsmieszniejsze jest to, że w sumie to prawda. A konkluzja zalezy wyłącznie od czytającego oraz jego intencji.
Wątpliwości nie są czymś złym. Bardziej boję się takiej niczym nie usprawiedliwonej pewności, jaką Ty np prezentowałaś agresywnie w wątku zmarłej kotki Mazurki.
Wolę jednak mieć watpliwości niż niczym nie usprawiedliwioną pewność.


Jak widać nie myliłam się co do Ciebie, bo z braku argumentów przeszłaś do ataku :arrow: a skoro aż taką armatę wytoczyłaś wobec mnie to widać, że na szybko szukając na mnie haka przeczytałaś połebkach i nie wiesz czego broniłam.
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Czw lut 03, 2011 21:59 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Wczoraj napisałam maila do kimkim, która adoptowała ponad 4 lata temu ode mnie 3 koty a od od sierpnia jest matką.

A to odpowiedź na mojego maila.

"Koty niestety z wiekiem nie normalnieją ;) Właśnie wczoraj o drugiej w nocy urządziły sobie dziki pościg za orzechem włoskim. Małą zbytnio się nie interesują, a nawet co poniektórzy uważają, że jest powietrzem, lub ewentualnie czymś co znalazło się na moich kolanach tylko po to, żeby na to wleźć. Krosz od czasu ostatniego «głaskania» unika Mii jak ognia, Miszka zaś przynosi jej gumki do rzucania, a mała śmieje się na głos, gdy widzi jego wygłupy. Wiem, że nie mam dla nich tyle czasu, ile miałam do tej pory, więc staram się im to wynagrodzić w inny sposób, co oczywiście zaowocowało tym, że mam bandę rozpuszczonych do granic możliwości kociambrów. Doszło do tego, że gdy goście przychodzą Misza rozwala się na stole i zaczyna toaletę, Krosz zasiada w krzesełku do karmienia z łapami na blacie, a Dasza włazi na szafki w kuchni, po czym gdy chce zejść wydziera się na mnie, żebym ją zdjęła. Obiecuję sobie, że z dzieckiem będzie inaczej..."

Muszę odwiedzić tą rodzinę. :D


Pozdrów tę rodzinę
Ostatnio edytowano Czw lut 03, 2011 22:13 przez Myszolandia, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Myszolandia

Avatar użytkownika
 
Posty: 66383
Od: Pon sty 19, 2009 22:48
Lokalizacja: środkowa

Post » Czw lut 03, 2011 22:07 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

Amika6 pisze:Jak widać nie myliłam się co do Ciebie, bo z braku argumentów przeszłaś do ataku :arrow: a skoro aż taką armatę wytoczyłaś wobec mnie to widać, że na szybko szukając na mnie haka przeczytałaś połebkach i nie wiesz czego broniłam.

A atak to tylko Wam się należy? :lol:

Niczego nie szukałam, czytałam tamten wątek, ot po prostu.
A broniłaś i owszem olejku z dziurawca (przynajmniej o to mi chodziło w poprzednim poście), którego dziewczyna nie chciała użyć bo weci się nie zgadzali. Gdyby mnie wet odradzał też bym nie użyła, ale może akurat jesteś wetem?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 03, 2011 22:19 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

MariaD pisze:Legnica - istnieje świat pomocy kotom poza forum Miau.

Wiem, że to dla Ciebie trudne do zrozumienia, ale ludzie pomagali kotom przed internetem. Nie korzystali z bazarków a koty leczyli u lekarzy wet. a nie na forum.
I nadal świat pomocy kotom istnieje poza forum. Ba, nawet bez internetu. Może nawet większy niż to co na forum widać.

Ci ludzie nie muszą mieć wątków na Miau. Nie proszą o wsparcie na bazarkach i w wątkach. Robią dobrą robotę bez wirtualnego świata.

Postaraj się to zrozumieć.


A ty postaraj sie zrozumieć,ze nie każdy rodzi się tak nieomylny jak ty,z tak obszerną wiedzą na temat diagnozowania,leczenia jak ty i odchowywaniu całych miotów kociątek.Nie każdy jak ty,jest przekonany o swojej nieomylności,prawości,a niektórzy nawet nie potrafią nazwać choroby po "imieniu" poprzez net.
Bywają ludzie na swiecie,którzy muszą sie uczyć wszystkiego od poczatku,nawet potrzebują czasem rozwiać swoje watpliwości,czy nie pewnosć.Bywa,ze w niektórych miastach nie ma żadnej,powtórzę dla ciebie MarioD ż a d n e j pomocy dla zwierzat bezdomnych,gdzie zdarzają sie weci twierdzacy ze sterylizacja kotki to ostania rzecz jaka moze pomóc kotce notorycznie uciekajacej z domu w czasie rujki.Bywa że ludzie nie rodzą sie bogaci,nie mogą sprzedać kociatka zeby dorobić.

A jak już nauczysz się czytać ze zrozumieniem,to być moze zrozumiesz,ze w poprzednim poscie napisałam właśnie o takich ludziach.Problemem jest według mnie:nie doinformowanie,brak informacji o nowoczesnych metodach diagnozowania,leczenia,lekach,doswiadczeniach innych kociarzy.
Pomoc mogłaby by byc większa,skuteczniejsza,korzystniejsza dla kotów.I o wiele mniej obaw przed wzięciem choćby jednego tymczasa do siebie.
I nie MarioD dzieki tobie,tobie nawet nie przeszkadza ważenie kociątek w ręku,bo się ma odpowiednie wyczucie,o czym chwaliła się Jana.

Wiem,wiem,nie skomentowałaś,bo akurat nie było cie przy necie :wink:

Może jednak odpowiesz na moje poprzednie pytanie?Na które starała sie nieudolnie odpowiedzieć twoja papużka?
Legnica
 

Post » Czw lut 03, 2011 22:24 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

Albo napisz choc jedno najmniejsze zdanie,na temat,na jaki od zawsze oczekiwałam od ciebie pomocy:
jak walczyć z pseudo hodowcami?
Jedna realna podpowiedź.Albo choc napisz ze sie nic nie da zrobic.
Podziel sie swoją wiedza,wszak jesteś hodowcą,znasz jak nikt,te "słabsze"punkty,w które można pseuducha uderzyc?
Legnica
 

Post » Czw lut 03, 2011 22:39 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

Legnica pisze:jak walczyć z pseudo hodowcami?

Propagować na prawo i lewo wczesną kastrację. To JEDYNA metoda walki z pseudo.

Innej na dzień dzisiejszy, i na najbliższe i dalsze lata nie ma.

Propagować ją tu, na forum, wydawać samemu kociaki kastrowane. Nie tylko rasowe są rozmnażane. I nie rasowe stanowią największą liczbę ogromnej masy rozmnażanych kotów.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39401
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw lut 03, 2011 22:41 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

casica pisze:
Amika6 pisze:Jak widać nie myliłam się co do Ciebie, bo z braku argumentów przeszłaś do ataku :arrow: a skoro aż taką armatę wytoczyłaś wobec mnie to widać, że na szybko szukając na mnie haka przeczytałaś połebkach i nie wiesz czego broniłam.

A atak to tylko Wam się należy? :lol:

Ja Cię zaatakowałam ? Odezwałam się dopiero dzisiaj, bo już dłużej Twoich pokrętnych tłumaczeń i przeinaczania całej tej Waszej korespondencji nie dało się dłużej spokojnie spokojnie. A już napisanie o wyłudzeniu od Ciebie przez Mirkę na badania to szczyt hipokryzji.
Masz o sobie zbyt wysokie mniemanie, a innych masz za ślepych, głupich (nie potrafiących czytać ze zrozumieniem).

casica pisze:Niczego nie szukałam, czytałam tamten wątek, ot po prostu.
A broniłaś i owszem olejku z dziurawca (przynajmniej o to mi chodziło w poprzednim poście), którego dziewczyna nie chciała użyć bo weci się nie zgadzali. Gdyby mnie wet odradzał też bym nie użyła, ale może akurat jesteś wetem?

A jednak nie czytałaś uważnie, albo pamięć u Ciebie już nie ta.
Owszem o oleju była mowa, tylko ja protestowałam przeciwko bzdurom pisanym na temat olejku (w szczególności jak ktoś na pw prosi o jak najszersze informacje i żródla do nich, i je dostaje a potem na wątku pisze bzdury), a nie przeciwko decyzji weta.
Ostatnio edytowano Czw lut 03, 2011 22:43 przez Amika6, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Czw lut 03, 2011 22:42 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-44 koty-Bydgoszcz.

joshua_ada pisze:
mpacz78 pisze:
kameo pisze:
:lol:

to moze lepiej oglaszac koty na jakims forum dla krow albo wilków, skoro na kocim nie za bardzo ?


Może ogłaszać na forum dla hodowców boa dusicieli ...
przepraszam za czarny humor ale ręce opadają jak się czyta ten wątek i na ten moment tylko na taki humor mnie stać

A dla wszystkich zazdroszczących mirce_t lukratywnego biznesu na trzymaniu kotów:
O działanie jako akcja pod szyldem fundacji Viva! może się starać każda osoba, lub grupa osób, których działania są zgodne ze statutem fundacji, proszę bardzo kto zazdrości to niech też sobie założy taką organizację.
Z tym, że Viva! nie daje żadnej kaski, udostępnia jedynie konto, umożliwia zbieranie na nie środków. Każda akcja sama musi się reklamować, docierać do ludzi aby wpłacali na ich działalność. 1% też jest wpłacany na Vivę ale z dopiskiem np. koty.sos, albo PKDT i tylko te kwoty są dla tych organizacji.
Z Vivą rozliczamy się na podstawie faktur i rachunków (które bynajmniej nie mogą być za piwo w knajpie czy za masaż w spa), nikt nie dostaje pieniędzy do ręki.


pogrubienie moje.
Jakaś manipulacyjna wybiórczość?
Viva nie daje kaski, owszem. Nie w gotówce. Ale. Ale przekazuje na każdą akcję np. kalendarze "Wybierz Miśka". Koty.sos. dostały ich 50 w tym roku.
Za te kalendarze nie płacą Koty.sos. ani inne akcje, tylko Viva. Za wydruk, za projekt itp. itd.
W zeszłym roku były także kalendarze piramidki, których jedna część była przeznaczona Kotom.sos. Za te kalendarze nie płaciła żadna z akcji tylko Viva. Za wydruk, bo za projekt nie musiała.
Viva także drukuje różnego rodzaju ulotki, choć czy drukuje jakieś dla koty.sos tego nie wiem.


Nie mam pełnej wiedzy jak funkcjonują wszystkie akcje działające pod szyldem Vivy.
Mam wiedzę jak funkcjonuje PKDT w którym biorę udział, za druk wszelkich gadżetów do sprzedaży: kalendarzy, przypinek, planów lekcji, oraz ulotek płacone było z konta PKDT (czyli z tych darowizn i dotacji, które trafiły na konto Vivy z dopiskiem PKDT ).
Na tym oparłam to co napisałam powyżej.
joshua_ada pisze:To, że Viva nie pomaga finansowo (choć nie w gotówce) jest manipulowaniem faktami. Mało tego, gdyby tak rzeczywiście było, to mam pytanie po co by w ogóle Viva była potrzebna?...

Po to jest potrzebna, że w innym przypadku aby legalnie zbierać darowizny, musiałybyśmy założyć stowarzyszenie lub fundację, prowadzić całą księgowość, co wiąże się z większymi obowiązkami uciązliwymi formalnościami i odpowiedzialnością, poza tym Viva! jak duża, rozpoznawalna organizacja ma większą siłę przebicia, a tym samym grupy działające pod jej szyldem.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 271 gości