Rudy dom, Chmurek na tymczasie, Protka i Chmurka w DS!

Jestem ciekawa, czy przed całkowitą wyprowadzką właściciel Rademenesa się ze mną rozliczy do końca....
Szlag mnie trafił :!:

Gdzie ja teraz znajdę lokatora do zamieszkania z czwórką kotów i dzieckiem w drodze :?:

Studenci? Daj ogłoszenia, nawet na Koci-Łapci ... ktoś niedawno szukał kawalerki, może pokój go urządzi?

Ryś gania z Fuksem, Puszek stał się obiektem wielkiego uczucia Fuksika - zastąpił Cukierka w zabawach, a Garfildosek obchodzi malucha, ale coraz bliżej pozwala mu się zbliżyć. Widać, że małemu brakuje Cukierka i Rademenesa (mi zresztą też :wink:

)...
W nocy Fuks ułożył się na mojej głowie tak skutecznie, że nie usłyszałam żadnego budzika

A to odrobaczanie nie jest niebezpieczne w Twoim stanie? :oops:

Kociaki dostaną po 3 dawki na łebka w ciagu trzech dni....
A ja muszę czekać do porodu - na razie tylko badania na nosicielstwo pasożytów. Dziś Fuksik zaczął lekko kasłać a ja już w panice. Doustnie, po wielkich bojach, krzywiąc się niemiłosiernie, kociaki przyjeły pierwszą dawkę. za karę Fuksik uciekł za lodówkę :wink:

A co to za robale zalęgły się w Cukierku?
A co do współlokatora, to wcześniej pisałaś, że chce wyjchać do Irlandii, czy Anglii, czy to właśnie ta chwila? Ale skoro dopiero za miesiąc, to może jeszcze zdążysz się pożegnać z Rademenesem... A z wynajęciem pokoju, to nie powinnaś mieć raczej większego problemu, bo chyba jest więcej szukających pokoju, niż pokoi. Trzeba tylko kociarza trafić. Nic się nie martw, będzie dobrze :ok:

Właśnie nie wiadomo co to za robale - ponoć na obie strony wychodzą z niego ŻYWE :strach:

Obowiązkowo będzie trzydniowe odrobaczanie w ciut większej dawce niż nawet potrzebna a Fuksik zaczął dziś nieco pokasływać

Rademenesa już nie ma - wywiózł go w sobotę, nie odezwał się ani słowem wcześniej - dopiero jak go przycisnęłam aby się zdeklarował. Czarny ma już swój dom z ogrodem i tylko to się dowiedziałam... Po 8 miesiącach mieszkania tu nadal jesteśmy na pan, pani.... Do Anglii nie pojedzie, bo go nie przyjeli na drugą turę rozmów kwalifikacyjnych, a gdzie się wyprowadza nie wiem. Decyzję podjął jak powiedziałam, że jestem w ciąży,,,,
A co do mieszkania - więcej jest szukających niż oferujących, to prawda... ale u mnie też nie ma super luksusów, a jeszcze do tego ciąża.... i nie wszyscy lubią koty

Fuksik jakimś cudem zdołał umieścić trzy myszki (za ogonki trzymając) w pyszczku i dumnie chodzi po mieszkaniu. Na taką prowokację musiał zareagować Ryś i próbował mu zabrać choć jedną - pogoń przez wszystkie pomieszczenia skończyła się za lodówką. Tam już Ryś się nie zmieścił i próbował miaukoleniem wyprosić Fuksika choć o jedną mysz. Fuksik, mały spryciarz, tym czasem nadal z trzema mychami w pyszczku, wyszedł z drugiej strony, wleciał do mojego pokoju i łaskawie podzielił się jedną myszką z Puszkiem połozywszy mu ją pod nosem. Ryś miaukolił przy lodówce nadal :mrgreen:

Zrezygnowany, z podkulonym ogonkiem Ryś wrócił w końcu do pokoju i zobaczył małego uciekiniera bawiącego się dwoma myszkami na raz - no jakże to tak można?! - więc ponownie próbował odebrać jedną Fuksowi. Efektem było podzielenie jednej myszy na dwie części - ogonek został w pyszczku Fuksa, a grzechocząca część znalazła się w czeluściach pyszczka Rysia. Zgodnie stracili zainteresowanie podzieloną myszą i zaczęli nową zabawę - Ryś leży na kanapie, na samym rogu, i próbuje złapać Fuksika pod kanapą. Mały raz wychyla się z jednej strony, raz z drugiej - a że jest zdecydowanie szybszy, chudszy :twisted:

i sprawniejszy, więc zdecydowanie wygrywa :ryk:

Po pierwszej dawce żadnych robali u moich kociąt :mrgreen:

Czas na drugą dawkę - i bitwę rzecz jasna :evil:

No, to dobrze, że robali nie ma - a co u Cukierka? A swoim kotom musisz kupić więcej myszek :twisted:

Cukierek ponoć lepiej - siłą powstrzymuję się od dzwonienia co parę godzin.... Pani jest tydzień w domu ze względu na chorobę młodszej dziewczynki, więc ma również możliwość większej opieki nad Cukierkiem. Lekko się już ożywił, zwiedza mieszkanie (był już w sypialniach wszystkich, kotłowni, próbował wejść po drabinie na strych :twisted:

). Łobuza - bardzo grzecznego psa

nadal się boi i syczy....
Co za wojna była przy podawaniu leków chyba nie muszę żadnemu kociarzowi mówić :roll:

Efektem były kolejne rany kłute i cięte w ilosciach hurtowych :evil:

Wypróbowany sposób umieszczenia leku w chlebie zdał w końcu egzamin, choć najbardziej oporny był Fuksik i Garfildosek - po 5 minutach potrafili jeszcze tej kulki nie przełknąć

Za karę dla mnie wszystkie się obraziły i usypiałam sama w wielkim łożu, bo kociaki wybrały kuchnię. Obudziłam się o 3,40 z tak realistycznym snem (i kociakami na sobie), ze ktoś mi podrzucił kota pod drzwi w kartonowym pudełku, że aż przeszłam się przez wszystkie piętra w poszukiwaniu kociaka. Moje koty patrzyły się na mnie jak na wariatkę, widocznie uznały, że z ich pańcią coś jest ewidentnie nie tak, bo unieruchomiły mnie w łóżku tak skutecznie, że budzik dzwonił trzy razy zanim wygrzebałam się z pieleszy - i kotów :mrgreen:

A co do myszek - znalazłam jakieś zapomniane opakowanie w którym Fuksik moze wybierać do koloru - jest tak 15 nowych, nieśmiganych jeszcze myszek! Jak wsadził łepek to nie wiedział którą chwycić. :lol:

Ryś wybrał sobie jedną i teraz zdziera z niej futerko, a Garfildosek i Puszek poszły łaskawie spożyć śniadanie :1luvu:

Operacja "robaczki" zakończona - trzy dni podawania leku dopyszcznie i do tego zastrzyki (tak na wszelki wypadek). a żadnego robaczka nie widać na horyzoncie, na szczęście :ok:

Kociaki obrażone za podawanie trucizny :twisted:

i kłucie rudych i czarnych dqpali, ale przeżyją - a ja ich zły humorek. W końcu to dla ich dobra, no nie?
W nagrodę za to, że dzisiaj nie dawałam już tego czegoś niedobrego (Fuksik się krzywił niemiłosiernie :twisted:

), kociaki obsiadły mnie przed komputerem i nie mam jak się ruszyć... :1luvu: