Ojjjjj, na ten koci apetyt chyba nie ma reguły...
Gizmuś jak przygarnęłam go z podwórka to najchętniej od miski by nie odchodził. Był taki zabiedzony i chudziutki, że bałam się że w nocy niepostrzeżenie podciągnę kołdrę a on zleci z łóżka. Jak pierwszy raz dostał rybkę to jadł tak łapczywie, że aż czkawki dostał

Teraz to najchętniej jadłby tylko rybkę i świeże mięsko, parówkę (ale tylko odpowiednio podaną). Ewentualnie skubnie troche suchej karmy (zostawiam mu zawsze w miseczce jak wychodzę do pracy). Z mokrej karmy wypija tylko sosik i galeretkę, resztę zostawia

Ogólnie nie je za dużo (i tylko to co mu smakuje) z czego się cieszę, bo jest kastratem i nie chcę go "zapuścić".
Z kolei kocurek mojej mamy je wszystko. Dosłownie... Mokrą, suchą, mięsko, rybkę, brokuły, pomidory, makaron, ziemniaki, oraz wszystko inne co uda mu się ukraść

Ostatnio podczas 3-godzinnego pobytu u mnie zjadł 3 saszetki z mokrą karmą i troche suchej. No i krzyczał o więcej

A jest chudziutki jak przecinek

Ma chyba dobre spalanie.
Mam nadzieje, że Zefirek też odnajdzie swoje smaki i niedługo będzie wcinał swoje przysmaki
