Jak to dobrze, ze namowilyscie mnie na drugiego kota

.
Wiesci z frontu bo mojej nieobecnosci w domu.
Zadnej demolki i zniszczen, ale zabawa musiala byc niezla bo telewizor gral w najlepsze, a pilot lezal na podlodze, zrzucony z najwyzszej szafki jaka mam

.
Miedzy dziewczynami coraz lepiej, sykniecia coraz rzadsze, glownie w porze posilkow, bo przeciez jedna drugiej musi do miski zajrzec, czy aby ta druga na pewno nie ma wiecej, a moze nawet cos lepszego jej sie dostalo

.
Dzis jak weszlam to kotki pokazowo zrobily ze soba "noski-noski" i rozpoczal sie krzyk Pixi o napelnienie miski bo glodna. I to tez dla mnie cos nowego bo Pixi to kot "gadajacy" . Lola w zasadzie nie miauczy, no moze tylko wtedy gdy upoluje mysz ( pluszowa rzecz jasna

) to wtedy lata z nia w pysku,warczy i miauczy do niej, albo wtedy gdy chorowala i bardzo czesto wozilismy ja do weta - ale wowczas to byl rozzalony "miauk" jakby chciala powiedziec "ja nie chce" . Natomiast wita mnie zawsze bezglosnie, turla sie wtedy na podlodze, a jak zdejme buty i kurtke to od razu staje na dwoch lapkach i domaga sie wziecia na rece i wysciskania. Czeka na jedzenie tez stojac na dwoch lapach albo ociera sie o moje nogi, ale nigdy glosowo nie domaga sie, zebym sie pospieszyla.
Pixi natomiast bardzo wyraznie sygnalizuje, ze glodna, ze miska pusta albo ze oto pancia wrocila do domu.
Biegaja juz razem, gonia sie, zaczepiaja. Lola natomiast nadal nie pozwala wejsc Pixi do lozka, wyznaczyla jasna granice, Pixi moze lezec na kanapie, na szafkach, nawet w jej ukochanej umywalce czy wannie, ale lozko to granica ktorej sie nie przekracza

. Pewnie zmieknie z czasem

.
Bariera odleglosci coraz bardziej sie zmieniejsza, wczoraj Lola lezala po mojej lewej stronie, a Pixi po prawej

.
Nie mialam pojecia, ze bedzie tak fajnie, zwlaszcza juz po ich 2-dniowej znajomosci

.
Kilka ostatnich zdjec dziewczyn

:




