KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 29, 2011 23:37 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

pl_martusia pisze:...Jest to najlepszy lab w EU.
Jak będą wyniki to na 100%...

Akurat.

pl_martusia pisze:... Zgadzam się w 100% z proponowanym leczeniem i nie będę nic zmieniać w tej kwestii.

Mało do ciebie dociera. Przypomina mi się monolog do betonowej ściany.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 30, 2011 10:51 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

pl_martusia pisze:...Jest to najlepszy lab w EU.
Jak będą wyniki to na 100%...


Chyba nawet nie zajrzałaś do linka dodanego przez Myszę...

ponowię. http://www.agiliscattus.pl/choroby_kocie.html#fip

a jak nie doczytasz to proszę cytat z artykułu:
- Obecnie nie ma możliwości definitywnego rozpoznania serologicznego FIP. Mimo, że stwierdza się, że koty chore na FIP mają często wysoki poziom przeciwciał przeciw koronawirusowi, ale nie jest to regułą. Z kolej niski poziom tych przeciwciał spotykany jest nierzadko u zwierząt na pewno chorych na FIP.
- Wynik badania serologicznego KOTA CHOREGO ma bardzo ograniczoną wartość diagnostyczną i nigdy nie może być podstawą decyzji o eutanazji.

a z tego co wiem, choć paznokci za to obciąć sobie nie dam, wszystkie wyniki z Polski wędrują do niemieckiego laboratorium...

makinia

 
Posty: 22
Od: Śro sty 26, 2011 23:16
Lokalizacja: Warszawa - Ursynów

Post » Nie sty 30, 2011 13:17 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

Kot jest pod opieką 2 lecznic. Oczywiście, że prowadzę konsultacje z 3 lekarzami. Tego tematu tak bym nie mogła zostawić. Jak będzie cierpiał to będzie punkcja. To jasne. W obu lecznicach lekarze mówili mi dokładnie to samo i mieli taki sam plan leczenia. Czekamy na wyniki. Lab w Monachium jest najlepszym w przypadku tych badań oraz genetyki. "Akurat" tak to jest na tym świecie.

pl_martusia

 
Posty: 29
Od: Śro sty 26, 2011 9:58

Post » Nie sty 30, 2011 16:49 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

pl_martusia pisze:....Lab w Monachium jest najlepszym w przypadku tych badań oraz genetyki. "Akurat" tak to jest na tym świecie.

W Monachium jest wiele labów. Żaden z nich i wszystkie razem łącznie nie zapewnią jednoznaczności wyniku. "Akurat" tak to jest na tym świecie.
Kotu współczuję.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 31, 2011 12:34 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

Dobra, generalnie gdzieś mam gdzie wyślesz te wyniki, chodzi o zdrowie kota. Wiadomo już cos? jak sie czuje?

makinia

 
Posty: 22
Od: Śro sty 26, 2011 23:16
Lokalizacja: Warszawa - Ursynów

Post » Pon sty 31, 2011 14:11 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

ka_towiczanka pisze:Czytam ze ściśniętym sercem....
O ile dobrze rozumiem, kot ma podejrzenie FIP, potwierdzone charakterystycznymi objawami? Jestem w tym temacie laikiem, FIPa znam tylko z [*] na Forum :cry:
Czy udało się kiedykolwiek wyleczyć tę chorobę? Czy jakikolwiek kot przeżył?

nie

Z tym, że płyn w brzuchu nie zawsze musi być FIPem i wtedy jest szansa na wyleczenie i warto walczyć. Tylko nie za wszelką cenę, w którymś momencie trzeba umieć się poddać, by zwierze nie umierało w strasznych męczarniach z powodu naszego egoizmu.
Na razie kot ma niestety objawy charakterystyczne dla FIPa :(
I jeśli to FIP to nie ma szans na wyleczenie, trzeba zmnaijszyć kota cierpienia i pozwolić w pewnym momencie godnie odejść.
pl_martusia - punkcja nie musi być bolesna, jest znieczulenie miejscowe... Nie trzeba upuszczać całego płynu, można trochę by mu ułatwić życie, ulżyć w cierpieniu. Skoro śpi, nie biega, nie bawi się to myślisz, ze nie cierpi?

Na pl.Hallera przyjmuje doktor Czerwiecki, znany wśród kociarzy specjalista od Fipa. Nie raz się spotkałam z odsyłaniem do niego FIPowych przypadków, on po prostu ma z tą chorobą ogromne doświadczenie. Dostałaś z polecenia weta na Białołęce. Do nich bym pojechała jakbym miała kota z podejrzeniem FIPa. Ogólnie w W-wie pozwoliła bym z 3-4 wetom leczyć mojego kota jakby było podejrzenie FIPa. A wierz mi mam dużo większe doświadczenie z chorymi kotami niz ty. Od lat się takimi zajmuję.
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pon sty 31, 2011 23:56 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

Tak Mysza, zgadzam się z Tobą w 100%. W chwili obecnej mam aż 3 wetów na pod orędziu. Jedna opinia to za mało. I zgadzam się też Tobą w kwestii ulżenia cierpieniu - jest taki moment gdy, czasem trzeba przestać i powiedzieć sobie, że nie za wszelką cenę. Piszę to ze ściśniętym sercem, ale jak trzeba będzie... Tego momentu nie przegapię.

Plusy obecnie są takie, że gorączka jest max do 38,6 stopni.
Minus to biegunka... Dziś dostał oprócz zestawu dodatkowo elektrolity podskórnie, bo jest lekko odwodniony, to przez biegunkę i wysięk. Cały czas jest na witaminach. Cały czas walczę o niego, cały czas mam nadzieję, że to nie FIP. Nie ma zmian w oczach, wieczorami jest zdecydowanie aktywniejszy. Gorączka spada, minimalnie, ale to już nie ponad 40 stopni.

pl_martusia

 
Posty: 29
Od: Śro sty 26, 2011 9:58

Post » Wto lut 01, 2011 9:34 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

Przy FIP nie musi być zmian w gałce ocznej.

pl_martusia - moje PW do Ciebie wisi od paru dni nieodebrane. Podałam Ci adres mailowy do wysyłki wyników.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto lut 01, 2011 11:47 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

u kota gorączka zaczyna się powyżej 39 stopni. poniżej to nie gorączka, tylko normalna temperatura kota.

makinia

 
Posty: 22
Od: Śro sty 26, 2011 23:16
Lokalizacja: Warszawa - Ursynów

Post » Wto lut 01, 2011 19:13 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

Agn -> w skrzynce masz dwa maile ode mnie z wynikami badań dot. kokcyzdiozy.

pl_martusia

 
Posty: 29
Od: Śro sty 26, 2011 9:58

Post » Wto lut 01, 2011 19:43 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

Jutro punkcja.
Na wyniki nadal czekam.

pl_martusia

 
Posty: 29
Od: Śro sty 26, 2011 9:58

Post » Wto lut 01, 2011 21:48 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

pl_martusia pisze:Agn -> w skrzynce masz dwa maile ode mnie z wynikami badań dot. kokcyzdiozy.


Dzięki - dotarły.
Bardziej niż badania dotyczące kokcydiozy, interesowały mnie wyniki badań krwi - morfologia i biochemia. Niestety, oba badania są niepełne - nie zrobiono profilu wątrobowego i nie określono dokładnych parametrów czerwonokrwinkowych. Trochę szkoda.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro lut 02, 2011 14:19 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

(...)
Ostatnio edytowano Wto lut 08, 2011 19:13 przez graszka-gn, łącznie edytowano 1 raz
Powód: Usunęłam ze względu na obraźliwe treści.

greta1234

 
Posty: 10
Od: Śro sty 26, 2011 16:07

Post » Śro lut 02, 2011 19:24 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

Witam wszystkich.

Ja nie zaglądam tutaj a tym bardziej nie udzielam się na forum, ale poinformowano mnie o tych wpisach a opisana sprawa dotyczy mojego kotka, więc wydaje mi się, że powinnam napisać kilka słów.
A wygląda to tak:
Marta była u mnie w domu dwa razy. Pierwszy raz, żeby obejrzeć całą hodowlę i wybrać maluszka i drugi raz w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia. Marta była w drodze z Warszawy do Poznania. Jechała do swoich rodziców a kotek miał być prezentem dla nich. I tu wyjaśnienie - rodzice Marty mają psa (nie pamiętam rasy), z którym często wyjeżdżają na wystawy a kociak miał być dopełnieniem psich wystaw i miał być pokazywany na wystawach kotów. Dodam, że zwierzę to nie przedmiot i na prezent się nie nadaje ale rozmawiałam z Martą kilkakrotnie przed odbiorem kotka i zapewniała mnie, że jest to przedyskutowane z jej mamą. Tak więc kociak pojechał do Poznania, gdzie był chyba do końca świąt i … nie został w Poznaniu ale pojechał z Martą do Warszawy.
Wniosek:
W ciągu kilku dni:
- nowy domek w Poznaniu – STRES,
- kontakt z wieloma osobami i psem – STRES,
- nowy domek w Warszawie – STRES.
Przypominam, że to jest tylko 12- tygodniowy maluszek.

Od czasu wyjazdu ode mnie maluszka cały czas byłam w kontakcie telefonicznym z Martą i zapewniała mnie, że wszystko jest w porządku, kotek zachowuje się wspaniale i nic mu nie jest. Po ponad 2 tygodniach od czasu wyjazdu maluszka ode mnie odebrałam telefon od Marty, że mam chorą hodowlę, bo panuje w niej kokcydioza, która jest chorobą wystawienniczą i to jest powodem choroby jej kotka. Mówiła, że maluszek jest chory bo ma podwyższoną temperaturę do 38-40 stopni (normalna temperatura kota to 38-39 stopni) i robi rzadkie kupki.
Powiedziałam jej, że nie słyszałam nigdy o żadnej chorobie wystawienniczej, że moje kotki były na wystawie ale kilka lat temu, a kocur ostatni raz pokazał się na wystawie ponad 1 rok temu. Powiedziałam również, że moje koty na pewno są zdrowe, nie mają biegunki ani żadnych robaków. Mówiłam również (co zresztą Marta widziała będąc u mnie), ze nie ma takiej możliwości, ponieważ koty nie wychodzą na zewnątrz, są karmione tylko i wyłącznie suchą karmą (ROYAL CANNIN), są regularnie odrobaczane a przede wszystkim badane. Nadmieniam, że moje koty są pod stałą opieką weterynaryjną, a dla pewności, że wszystko jest dobrze robię im też różne badania, w tym również kału.
Dowiedziałam się wtedy od Marty, że jej weterynarz powiedział, ze jeśli nie ja to ona mogła zarazić kotka, bo podała mu trochę świeżego, surowego kurczaka ale żebym mimo wszystko przebadała swoje koty jeszcze raz. Zgodziłam się, bo to nie stanowi żadnego problemu. Powiedziałam tylko, że dla pewności pobiorę kał od rodziców kotka, a ponieważ wracam z pracy o godz. 16,00 to w tej sytuacji nie jest prosto zdobyć materiał do badania od konkretnego kota i to może potrwać chwilę. Mój błąd, bo nie powiedziałam o tym córce (lekarz weterynarii) i dopiero, gdy zaniosłam materiał do badania dowiedziałam się od mojego weta, że to nie ma żadnego znaczenia, bo jak jest kokcydioza to wszystkie koty są zarażone. No cóż, nie jestem lekarzem i nie wiem wszystkiego, chciałam dobrze i dokładnie.
Nadmieniam, że cały czas byłam w kontakcie z Martą dot. stanu zdrowia kotka i nic nowego się nie działo.
Rozmawiałam też z innymi weterynarzami, czytałam w Internecie, rozmawiałam z hodowczynią, która ma 20-letnie doświadczenie hodowlane i nikt nie słyszał o chorobie wystawienniczej kotów. Zasugerowałam Marcie, żeby zmieniła lekarza, bo coś jest nie tak. Skoro kotek je, bawi się, biegunka ustąpiła więc po co np. podaje mu sterydy. Usłyszałam wówczas, że kotek jest leczony przez jej wuja, który jest bardzo doświadczonym i wiekowym lekarzem i specjalizuje się właśnie w kokcydiozie i on wie najlepiej. Po kilku dniach leczenia dowiedziałam się, że jest trochę lepiej ale kociak będzie miał robiony kontrast. Padły nawet od Marty słowa: zrobił siusiu i normalną kupkę to nie będzie wstydu. Odpowiedziałam, że po co to wszystko, że męczy kota, i że przy tym wszystkim (sterydy) kotek traci odporność i jeszcze coś mu się przyplącze.
To była nasza ostatnia rozmowa. Resztę już Państwo znacie. Może dodam tylko, że tego samego dnia, w którym pojawił się pierwszy wpis Marty tylko wieczorem zadzwonił do mnie jej mąż, który w sposób bardzo niegrzeczny i arogancki zażądał ode mnie zwrotu pieniędzy za kota podając konkretny termin przelewu.

Ja mam wyrzuty sumienia, bo powinnam zaraz, gdy się dowiedziałam i zrozumiałam że kot jest źle leczony zabrać go do domu. Zrobiłam jednak w międzyczasie badanie kału moich kotów i wynik jest ujemny, tzn. moje koty są zdrowe i nie mają żadnych pasożytów a tym bardziej kokcydiozy. Wynik jest do wglądu u mnie w domu, ponieważ lekarz nie zgodził się na umieszczenie nazwy jego lecznicy i nazwiska publicznie, co w tej sytuacji jest zrozumiałe. No i badanie było robione u mojego miejscowego lekarza a nie w miejscu pracy mojej córki, która tego dnia była w swoim miejscu pracy a dzieli nas odległość ponad 300 km, więc sugestia, co do ważności wyników jest nie na miejscu.
Nie zabrałam kota, bo nie chcę wnieść do hodowli żadnej choroby, tym bardziej, że od dwóch tygodni też mam w domu nową kotkę, na którą czekałam bardzo długo, mam też małe kocięta i kotkę w ciąży.

Przykro mi, że jeden z moich kotków jest chory i tak cierpi. Kocham wszystkie moje kociaki. Mam dobry kontakt prawie ze wszystkimi ich właścicielami. Jestem zapraszana do nowych domków moich kociąt i nieraz z tego korzystam, bo miło jest widzieć jak się maluchy rozwijają i jak im dobrze w nowych domach. Zawsze w miarę moich możliwości służę pomocą i radą. Wyhodowałam już ponad. 20 miotów kociąt i wszystko do tej pory było w porządku. Uważam, że potrójny stres, jaki zafundowała Marta maluszkowi, kontakt z psem jej rodziców oraz podejście Marty do sprawy dał taki efekt jaki jest.
Marto, jeszcze raz powiem, że jest mi bardzo przykro, że bardzo mi żal kotka ale TO NIE JEST MOJA WINA.
kaska

gw

 
Posty: 14
Od: Wto sty 10, 2006 21:29

Post » Śro lut 02, 2011 19:34 Re: KOKCYDIOZA = ISOSPORA u mojego bengala z renomowanej hodowli

Greta! a już za Tobą prawie tęskniłam... :) ale Cie poniosło.:)

makinia

 
Posty: 22
Od: Śro sty 26, 2011 23:16
Lokalizacja: Warszawa - Ursynów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: sylwiakociamama i 189 gości