Nie trzeba się chować
Dziękujemy z Gryzią za obecność
Właśnie wróciłyśmy z zastrzyku.
Gryźka już lata po mieszkaniu, a ja patrzę na nią i chce mi się płakać jak pomyślę, ze jeszcze raz ją to czeka...
Jestem zła, ze się nie uparłam i nie żądałam obcięcia ogonka przy amputacji łapki.
Mądrzejsi mi radzili, ale nie posłuchałam (jakby co to Agn ma zawsze rację!).
I teraz Gryzia cierpi. Jestem wściekła na siebie.