


P.S. jak ktoś ma kota do oddania to go chętnie wezmę i zjem, a nie, najpierw go przetestuję a później chrupnę. chudych nie chce bo mają mało mięsa

pozdrawiam
koci rzeźnik
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
stare dewoty i koty - problemy kociego rzeźnika
Lilak pisze:matko, nawet nie wiem jak zacząć. po prostu jestem rzeźnikiem kotów. na początku oczywiście przeprowadzam straszne eksperymenty, a później opalam futrzaka i do garanajbardziej lubię kocie uszka na chrupko, ogon w sosie szylkretowym i łapki w galarecie. Jedyny mankament z kotami jest taki, że jak sie źle ofutrzy kota to sie później pierdzi futrem
a tak na poważnie to dzisiaj chciałam przygarnąć drugiego kota. do kiosku gdzie pracuje moja ciotka zgłosiła się kobita która znalazła rudzielca, półpersiaka, i nie może go zatrzymać bo ma psa. ciotka dała cynk mi, ponieważ wie że mam kocigo hopla. stwierdziłam że może czas przyszedł na drugie futro w domu. Pojechałam razem z kuzynką, która jest technikiem weterynaryjnym, i całym osprzętem, transporter, spencerek i coś dobrego. już przy wejściu grad pytań, po co to pudło, a ta smycz to jakiś badziew jest... powiedziałam, że dla bezpieczeństwa kota ubiorę i pójdę z nim do weta żeby go obejrzał. no i tu sie zaczęło. bo weterynarze to tylko wyciągają kase, oni wcale nie leczą, kotka napewno jest zdrowa (nie ważne że może jest w ciąży, albo jest wiekowa i nerki jej siadają). żadne argumenty do niej nie przemawiały. w końcu zaczęła się drzeć że my chcemy tego kota tylko po to żeby na nim eksperymenty i testy robic. że go napewno będziemy męczyć i że ona nam tego kota nie odda.
tak mi podniosła ciśnienie, że puściłam jej taką wiązankę której teraz nawet nie moge sobie przypomnieć. zreszta do tej pory mną trzęsie. kurcze, jak to jest, człowiek chce pomóc, a tu trafia na taką durnotę, że cokolwiek się powie, to trafia jak grochem o ścianę. będę miała nauczkę na przyszlość, żeby uważac na takie stare dewoty, bo nie będę miała nic na obiad. a weterynarze, to wogóle powinni robić wszystko za darmo, i najlepiej żeby żywili się powietrzem, bo weterynarz tylko wyciąga kasę. współczuję takie bezmózgowej istocie, ciekawe zresztą czy jak ją coś boli to idzie do lekarza czy cierpi...
P.S. jak ktoś ma kota do oddania to go chętnie wezmę i zjem, a nie, najpierw go przetestuję a później chrupnę. chudych nie chce bo mają mało mięsaa kot jest do wziecia w Łodzi na dąbrowskiego 103/21 tel. 6424971. ja jestem tam spalona.
pozdrawiam
koci rzeźnik
Szalony Kot pisze:Anulo, chodzi o to, że kot był do oddania, ale pani jak usłyszała, że kot ma pójść do weterynarza, że dostanie szelki i obróżkę, to stwierdziła, że wariactwo i kota nie odda...
Więc kot potrzebuje pomocy dalej :/
Lilak pisze:poproszono mnie o pomoc, bo ktos znalazł kota i nie może go zatrzymać. ponieważ mam już jednego ze schronu, a tak na co dzień staram sie pomagać w miarę mozliwości, jakaś karma dla osiedlowych i działkowych dzikusów, wpłaty na fundację i pomoc kotom w zakładzie gdzie pracuje. stwierdzilam że mogę pomóc i zaadoptować tego kota, jeżeli starsza pani nie może go zatrzymac bo ma psa, który nie trawi kotów, i generalnie jest w kryzysowej sytuacji bo tak czy siak musi go oddać. no i okazało się że według niej nie pomagam zwierzętom tylko je morduje. ja tam wiecej nie pojadę bo nawet mi drzwi od domofonu nie otworzy... nie mam szans żeby go wziąć. może powinnam umieścić post w dziale adopcje ?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Niushonok, sylwiakociamama i 226 gości