Dawno nie zaglądałam do wątku, bo szczerze mówiąc, załamałam się już tym wszystkim. Koko niestety po kilku tygodniach, zdaje się w marcu, wróciła z adopcji

Nie dogadała się z kotką swojej nowej Pani, a i samej Pani jakoś nie chciało jej się zaufać

Tej Pani zabrakło cierpliwości, doszły jej problemy finansowe, uznała, że decyzja o adopcji była pochopna i poprosiła o zabranie Koko z powrotem. Kotka po powrocie do starego domu od razu poznała swoją mamę i stare śmieci i wszystko było by OK, gdyby nie to, że jej Pani już dawno wyjechała za granicę!
Kotki zostały "na głowie" Renacie, mojej koleżance, która nadal nie ma co z nimi zrobić i to na nią spadł obowiązek doglądania kotek. Chodzi codziennie do nich do domu i je karmi, kupuje im za własne pieniądze żwirek i karmę. Kotki chociaż większość dnia spędzają na dworze, bo mają otwarte okienko, to i tak korzystają tylko z kuwety, bo tak są nauczone. Codziennie jest więc tam co robić, a Renata nie ma tam blisko, dojeżdża samochodem. Jest to dla niej bardzo uciążliwe, szczególnie teraz, bo popsuło jej to wakacyjne plany. Jest tym wszystkim załamana

Jej siostra obiecywała przelewać kasę na utrzymanie kotek, ale się wypięła - nie odpisuje na smsy i nie odbiera telefonów! Co można w takiej sytuacji zrobić? Hanka nie jest "adopcyjna" - nie lubi głaskania, a Koko jest nieufna wobec obcych, potrzebuje czasu by zaufać. Ja nie wiem co tu poradzić, nie mam pojęcia!
Renata ma swoje 3 koty w mieszkaniu i nie ma opcji, by je wzięła do siebie - jej mieszkanie już teraz jest podzielone na 2 "obozy": w jednej części mieszkania mieszkają dwie kotki, które się akceptują, a a drugiej części, zamkniętej, jest trzecia kotka, której tamte dwie nie lubią i tłuką.