Powtarza się to drugi raz. Za pierwszym razem stwierdziłam, że może się drapnął i się zakaziło - antybiotyk pomógł, więc uznałam, że to było to. A wyglądało na początku podobnie (strupki wyczuwalne pod sierścią), choć było wyraźnie mniejsze od dzisiejszego. Później to rozdrapał i wtedy wylądowałam z nim u weta. Dostał antybiotyk - 3 zastrzyki co 2 dni, pięknie się wygoiło.
Jeszcze trochę tła, może komuś coś przyjdzie do głowy: młody kocurek (Simba), nie ma jeszcze roku, znajda, jeszcze nie kastrowany, niewychodzący. Ma towarzystwo drugiego jajcatego kocura (Lemur), w wieku niecałych dwóch lat. Kochają się, żadnych konfliktów, oba są typu "zero agresji" - tyle co zabawa. Są u mnie od lata. Simba wylazł z krzaka i kazał się zakwaterować w domu, Lemura złapałam, miałam go na oku od małego, jest strasznym dzikusem - dopiero zaczyna się dawać głaskać, dlatego jeszcze nie kastrowany - no i pazurków też nie ma obcinanych (mógł podrapać Simbę).
Same początki wyglądały tak - Simba miał koszmarnie dużo pcheł i jakiś syf w uszach - z pchami poradził sobie frontline, uszy wyleczone oridermylem. Lemur co jakis czas dziwnie pokasływał. U niego było zero pcheł, uszy czyste. Oba dostały "na wejściu" dwukrotne odrobaczenie w odstępie dwóch tygodni. Simba zaczął też pokasływać, Lemur przestał i tak to jest do teraz - chyba z miesiąc temu słyszałam ostatnio kaszlącego Lemura, Simbie niestety wróciło kaszlenie po antybiotykach, chociaż i tak jest lepiej niż było na początku. Mam wrażenie, że ten kaszel się pojawia jak on jest osłabiony. Nie mam pojęcia czym jest spowodowany ten kaszel. Wirus? Bakteria? Robaki? Jakąś infekcję (wirus?) Simba też zaliczył. Pewnego dnia wróciłam z pracy i zastałam go apatycznego (ból?), z łzawiącym (klarowne łzy, żadne ropne gluty!), przymkniętym okiem, więc stwierdziłam, że pewnie Lemur go drapnął - pojechałam do weta, mały dostał krople z antybiotykiem, antybiotyk w zastrzyku (!!!, czy jedyny lek na świecie to antybiotyk???) chociaż moim zdaniem wskazania do antybiotykowania WTEDY nie było. Podejrzewam, że w lecznicy coś złapał. Antybiotyk dostawał 9 dni i zaraz po zakończeniu tej terapii w oczach pojawiły się gluty, w nosie podobnie, zaczął kichać, pokazała się trzecia powieka. Wkurzona na antybiotyki sprowadziłam na własną rekę scanomune - po trzech dniach zeszła większość objawów, po miesięcznej kuracji zapomnielismy o tej infekcji, została tylko nieznacznie widoczna trzecia powieka, która "schowała" się dopiero ostatnio.
No a teraz wyskoczyły mu te gule i prawdę mówiąc jestem przerażona

Strach jechac do weta - dostanie antybiotyk, zacznie znowu charchać, a za dwa tygodnie będzie miał następne gule... przyczyna nieleczona, a może właśnie rozwija mu się cukrzyca albo inny dziad :/
Pomożecie?