justyna p pisze:Agn, a u Ciebie tak się tłuką czasem??
Bardzo rzadko.
I nie są to spięcia poważne. Najczęściej wygląda to tak, że Zizou skrada się za kimś i wali łapą. Ale od kiedy są maluchy, to te ze starszych kotów, które mają nadmiar energii wyładowują ją w zabawach z maluchami właśnie.
Swego czasu, kiedy żył Sonek i do domu przyszedł Mbati, to Ślepy Król Podwórka z jakiegoś powodu znielubił przybysza. Potrafił wleźć za Mbatim na kredens, żeby go straszyć [do bezpośrednich łapoczynów nie dochodziło]. Wtedy pomogły Sonkowi krople Bacha od Ryśki.
Ostatnio - kiedy przyszedł Inuk, dostało się Grey za to, że chciała się do niego bezceremonialnie przytulić. Potem mała już omijała kudłacza szerokim łukiem, a Inuk dość szybko przystosował się do stada. Ostatnio nawet bawi się z maluchami.
Nigdy nie miałam sytuacji, gdy koty rzucały się na siebie z wściekłością i faktycznie się tłukły, że krew się polała a kłaki fruwały.
Kiedyś-kiedyś, gdy miałam jeszcze pięć kotów i dołączył do nich Lilek [który jest teraz kotem mojej mamy], to właśnie Lilek wyżywał się na Novej. Jednak z perspektywy czasu, też patrzę na to inaczej i teraz pewnie bym już tak nie histeryzowała. Novej nie działa się krzywda, nie miała żadnych objawów stresu [jadła, chodziła do kuwety, nie pochorowała się ze stresu, poruszała się po domu normalnie] - nie mogła tylko za blisko podchodzić do Lilka, bo wtedy gonił ją w jakiś kąt i pyskowali na siebie zawzięcie.
Generalnie - nie wiem od czego to zależy. Koty u mnie nie są `dobierane`, trafiają losowo z równie losowych przyczyn. Faktem jest, że nie mam kotów, które ktoś oddał bezpośrednio z domu. A te, które mogę o to podejrzewać [że były jakiś czas jedynakami] np. Inuk, czy Ogion, dość szybko przyłączają się do stada.