Byliśmy z Meguś u weta.Jestem załamana,bo wczoraj ociupinkę zjadła,a dziś kompletnie nie chce nic.Zajrzała raz do miseczki,zlizała galaretkę i tyle.
Wyglądało jakby chciała,a nie mogła.
Miała minimalny odruch wymiotny,ale nie wymiotowała,coś jakby odkrztuszała.
Już rozmawialiśmy z lekarzem o laparotomii,mi łzy po policzkach ciekły...
Mówię wykończę siebie i kot się wykończy i tyle z tego będzie

Lekarz zadecydował dać odrobinę głupiego jasia,żeby na spokojnie zrobić kolejne badanie RTG i sprawdzić jak tam wygląda,ale żeby była w miarę świadoma.
Zrobiliśmy ponowne rtg jelit i dodatkowo szczęki,żeby zobaczyć czy przypadkiem nie robią się jej jakieś ropnie itp
Na szczęście dobra wiadomość to taka,że zadziałały antybiotyki i po reakcji można sądzić,że zalęgło się jej bakterii po prostu.Jelita się zmniejszyły
Niestety wygląda na to,że ma spowolnioną perystaltykę jelit przez co toksyny z kału cofają się do krwi i ogólnie qupki gniją w jelicie przez co szkodliwe bakterie namnażają się.
Na szczęście żadne kule kałowe się tam nie robią i nic jej nie zatyka...ufff,ale trzeba pomóc pracy jelit,bo za wolno idzie.
Póki co jest na tyle krótko u mnie,że jej układ pokarmowy mimo dobrego żywienia nie doszedł do siebie.To przywodzi mi na myśl pytanie jak biedna była już wykończona?
A była skoro z pyszczka śmierdziało jej przez bite 2 tygodnie wątrobą i wydalała coś na podobę
Konieczna endoskopia jak Megi dojdzie do siebie i wyzdrowieje,żeby sprawdzić czy nie ma jakiejś innej przyczyny złej pracy jelit.Koszt badania 200 zł plus 50 zł pobranie wycinku i 50 zł badanie histopatologiczne pobranej tkanki O odporność będziemy walczyć wszelkimi możliwymi metodami,ale przypałętała się jakaś wirusówka,bo kicia ma słyszalne szmery i nosek się bardziej rozpulchnił.No,a skoro odporność niska to nie ma co się dziwić,że coś się złapało jak my codziennie w lecznicy,gdzie chorych zwierzaków nie brak.
Zamówiłam już srebro koloidalne w doz-ie,bo najtaniej,ale myślimy o podaniu Zylexisu,bo działanie jest nam potrzebne już skoro coś złapała to może łapać.
W chwili obecnej powodem niejedzenia może być wirus,ale i jej psychika,bo z jedzeniem to ona różne akcje odwalała,nie jadła np.dzień czy dwa,ale nie była apatyczna,bawiła się i miała "humor'.Potem najadała się i znów nie jadła

Jakiś syndrom tułaczkowy bidulka ma?
Przez kolejne 3 dni będzie na Relanium,a potem albo Feliway albo pasta ...Calm.... nie pamiętam
Oprócz tego jeszcze 5 dni,czyli do poniedziałku włącznie antybiotyk,prebiotyk,relanium (do soboty) i coś jeszcze,ale znowu zapomniałam,ogólnie 4 zastrzyki w tym dwa bolesne tak,że bidulka płacze

Byłam tak przerażona dzisiaj tym niejedzeniem i osowiałością,że dosłownie nie kontaktuję,a spałam znowu może ze 4 godziny,więc wybaczcie moją dzisiejszą sklerozę.
Od 7 rano Meguś siedziała schowana pod sofą,a ja czatowałam i pilnowałam czy nie będzie wymiotów skoro siedzi tam "przybita" i znowu nie je,bo bałam się że to coś powróci
Tak panikara jestem,ale muszę obserwować.
Jakby ktoś wiedział o jaką pastę chodzi to proszę napiszcie.Pasta ma uspokajać i wpływać na serotoninę

...
Feliway w sumie słyszałam,że jest ok,ale skoro ma uspokajać i może wpływać na apetyt to nie chciałabym żeby przy okazji Zuzik zaczęła więcej jeść,bo ona już 5 kg waży,a duża nie jest.
A myślicie,że krople Bacha pomogły by jej na apetyt?
Bo nawet jak dojdzie do siebie to tak jak pisałam,miała taki a'la syndrom tułaczkowy (sama tak to nazwałam,bo z tym mi się kojarzy,takie najadanie się na zaś,a potem niejedzenie-podobno koty mają z tym problemy).