Sierściuchy - Malawaszka za TM :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 25, 2011 11:47 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

:?: :?: :?:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 25, 2011 14:20 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

Przyjechałam od wetki właśnie.
Rana OK, ładnie wygląda.
Cewnik siedzi tam, gdzie siedzieć powinien, wenflon został zabezpieczony bandażem, uff!
Dostała kroplówkę, przeciwbólowca i teraz robi rozpierduchę, bo koniecznie chce wszędzie wleźć :evil: A, i wiem, po co cewnik: żeby pęcherz nie pracował, o ile zrozumiałam, tylko się w spokoju goił.
JUtro powtórka z rozrywki.
Klunia wciągnęła nieco indyczego gerberka rano, trochę po powrocie od weta.

Noc spędziła albo w otwartym transporterku, przytrzymywana moja łapą, żeby nie gmerała przy cewniku, albo na rękach - to tak 3/4 nocy. Zdrzemnęłam się trochę po dziewiątej, z pobudkami co pół godziny. Kotuch siedział w transporterku z kołnierzem na karczychu. Zaczęła coś bardziej kumać koło drugiej w nocy dopiero... Generalnie, latam non stop ze szmatą, licząc na to, że zapach moczu w mieszkaniu nie pozostanie pamiątką po kluninych problemach.

Ja odpadam: Wowik drapie ucho - coś tam w nim ma. Zauważyłam po powrocie od weta...
Jurek mruży prawe oko - tak się ostatnio zaczynała ta wirusówka, która przeszła przez fraczkensy. Mela drapała się po brodzie przez pół nocy. Normalnie... wszystko, kuźwa, naraz 8O 8O 8O
Tosia przestałą rzygać.

Jestem spokojnie na tysiak w plecy w tym miesiącu... A jeszcze ucho Wowka, nie wiadomo, co z Jurkensem, no i ciąg dalszy zabiegów wokół Kluni, i sterylki dziewczyn.
:strach: :strach: :strach:
Ja pierdut... 8O

No nic, skupmy się na pozytywach: coś tu chciałam wpisać, ale mi sie zapomniało. Spaaaać...

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto sty 25, 2011 14:29 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

No, to już doba po operacji za Wami! Teraz będzie z górki. :)
A kciuki wciąż trzymam. :ok:

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Wto sty 25, 2011 18:27 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

Żeby było wyłącznie coraz lepiej, żeby wszystkim wróciło zdrówko :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 25, 2011 21:33 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

Nie nadaję się na opiekuna chorych. Nie potrafię funkcjonować bez snu, a te dwie godziny rano mnie nie trzymają zupełnie.

Klunia dzisiejsze popołudnie spędziła na golasa, zdjęłam jej kaftanik do prania i suszenia. Zasikany na ament...

Chyba mam xle założony kołnierz: kot sięga bez problemu do cewnika :evil: :evil: :evil: Zalożone wdzianko powinno trochę te zapędy pohamować, ale nie wiem, na jak długo. Muszę iść z psem, a po tym, co widziałam przed chwilą, boję się, że po powrocie zastanę Kluchę bez cewnika.

Ślady moczu na podkładach - na oko przynajmniej - nie są podbarwione krwią. Kluch wciągnął w ciągu dnia słoiczek gerberka i trochę mokrej animondy. Połakomiła się także na chruptaka, który spadł ze stołu 8O
Kupska nie ma. Za to był skok na kuchenny blat :strach:

Spaaaaaać...

edit: panikara jestem - wiem, smęcę - wiem :twisted:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto sty 25, 2011 22:36 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

Do jutra powinna się wykasztanić :ok: (naprawdę napisałam "wykasztanić"?!? 8O )
Dacie radę, ja w Ciebie wierzę :mrgreen:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Śro sty 26, 2011 9:45 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

MarciaMuuu pisze:Chyba raczej trudno go wyszarpać, bo z reguły jest dobrze przyklejony plastrem. Może sobie go natomiast tam poruszyć i potem nie bedzie on drożny. Wtedy będzie trzeba zrobic kolejne wkłucie na drugiej łapie. Ale ty nie musisz chyba nic robić. No chyba, żeby krew się lała, czy cuś. Ale gdyby hbył np. na wpół wyciągnięty, to pewnie lepiej samemu wyciągnąć do końca.
A wenflon może jej sie jeszcze przydać. U niej z nerkami wszystko ok?


Marcia, przepraszam, nie zauważyłam tego wpisu :oops:
Wenflon został wczoraj zabezpieczony bandażem. Kluch wyglada jak flaga francuska: biały kot, granatowy kubrak, czerwony banaż :twisted: Chyba wenflon ocaleje ;) Teraz sie martwieo cewnik.

Badanie krwi, które miała w listopadzie? w grudniu? nic nie wykazalo w kwestii problemów z nerkami. Ale już wiem, że za jakieś trzy tygodnie będę je powtarzać.

Myszka, Klunia nic a nic - mimo tego, że tak ładnie nazwałaś proces wydalania :mrgreen: , za to ja mam ochotę wciąż i wciąż, jak patrzę, co wyrabia :evil: Kaftaniki, kołnierzyki, sryki, a ta i tak siega do cewnika :evil:
Dzisiaj w nocy to jej chyba turbodoładowanie jakieś przyszło :twisted: W końcu się wnerwiłam i żeby dać sobie czas na reakcję, wdziałam na kota swoje stare (czyste 8) ) majtki. Umocowałam za pomocą taśmy do pakowania (przyominam, nigdy nie twierdziłam, że normalna jestem) :roll: Chodziło o to, by jej utrudnic dostęp do miejsc, w których gmerać nie powinna.

Rano wciagnęła mniej wiecej pół gerberka, sama odeszła od miski - nie chciała więcej. Od wody spierdzielała.

A propos: wiecie, że człowiekowi może z kuchni uciec w ułamku sekundy kot w kaftanie i kołnierzu? 8O
Mam ochote przełożyć sterylki dziewczyn... To juz nie te lata, kiedy pracę licencjacką napisało się w ciągu dwóch dni, dwóch nocy, a trzeciego dnia siadało w pociag i jechało 200 km, żeby oddać :roll:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Śro sty 26, 2011 17:47 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

EwKo pisze: Dzisiaj w nocy to jej chyba turbodoładowanie jakieś przyszło :twisted: W końcu się wnerwiłam i żeby dać sobie czas na reakcję, wdziałam na kota swoje stare (czyste 8) ) majtki. Umocowałam za pomocą taśmy do pakowania (przyominam, nigdy nie twierdziłam, że normalna jestem) :roll: Chodziło o to, by jej utrudnic dostęp do miejsc, w których gmerać nie powinna.

:ryk:
Przepraszam :oops:

EwKo pisze: Mam ochote przełożyć sterylki dziewczyn... To juz nie te lata, kiedy pracę licencjacką napisało się w ciągu dwóch dni, dwóch nocy, a trzeciego dnia siadało w pociag i jechało 200 km, żeby oddać :roll:

No, nie - nie narzekaj :(
Przecież doskonale sobie radzisz 8)
Niejeden odpadłby już dawno.

Za całokształt :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sty 26, 2011 18:31 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

EwKo pisze:To juz nie te lata, kiedy pracę licencjacką napisało się w ciągu dwóch dni, dwóch nocy, a trzeciego dnia siadało w pociag i jechało 200 km, żeby oddać :roll:

Ty też tak pisałaś pracę ... myślałam, że jestem wyjątkowa :mrgreen:

Ewciu trzymaj się. :ok:

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8292
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro sty 26, 2011 19:31 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

Ewko, a ile czasu ona musi ten cewnik nosić? Bo może go już jutro wyjmą, pęcherz podejmie pracę, a Ty odzyskasz majtki i odrobinę spokoju? ;)

Kupki nie robi, bo po pierwsze była przegłodzona przed operacją, a po wtóre teraz mało je i nie ma z czego jej wyprodukować. A po trzecie, może ja boli w środku i unika naprężania mięśni w tylnych rejonach, żeby nie bolało bardziej?

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Śro sty 26, 2011 20:18 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

aassiiaa, ja miałam w życiu kilka takich wejść, że hej! ;)
No i mogłabym zareagować tak samo:
Ty też tak pisałaś pracę ... myślałam, że jestem wyjątkowa :mrgreen:
:ok:

mb, nie ma za co przepraszać, naprawdę :lol: :mrgreen: Ja nie jestem z tych robótkowych - nie znajdę w domu sznureczków, tasiemek, koralików, itp. Próbowałam zawinąć ją w pieluchę, ale była sporo za duża na kluniny chudy zadek, tak więc co: trza se w życiu jakoś radzić, rzekł góral, zawiązując buta dżdżownicą :mrgreen: Szczególnie w środku nocy :lol:

weatherwax - jeśli wszystko pójdzie dobrze, cewnik jutro idzie w odstawkę. Dzięki temu zasoby mojej bielizny nie zostaną nadto uszczuplone :mrgreen: A z tymi kupalami to jest tak, że niestety - ona ma co zrzucać :( Jeszcze przed operacją miała, mimo że się cieszyłam, że się wypróżniła. Brzuch jest miękki, ale mam zacząć podawać olej rzepakowy albo oliwę z oliwek. Też obstawiam, że założony kubraczek, kołnierz, poruszone wnętrzności nie sprzyjają, ale no musi... :(
Na razie jedzie na gerberku, poszedł słoiczek, i szalkach animondy. No i przypomniało mi sie o trzymanych na czarną godzinę saszetkach conva - z tym opchnęłam jej dziś oliwę. No i przynajmniej cokolwiek chlapnęła, bo wody nie chce. Nie i koniec... Dostała kroplówkę, więc się nie martwię nadto, no ale...

Klunia dała rady i wydłubała szewek, na szczęście - cewnik trzyma. Mocz podbarwiony krwią. Mam nadzieję, że z tej ranki, a nie z pęcherza. Podbarwiony był tylko w poniedziałek, czyli w dniu operacji, o ile se przypominam. Jak wszystko będzie OK, to jutro pozbywamy się cewnika. Urżnęłabym się na tę okoliczność, ale pewnie trzeba będzie pilnować Kluski, no i dwie pannice będą po sterylkach :roll: Nie wiem, kiedy - albo kiedy wyszłam rano z psem, albo... No nie wiem :( Podkład, który wyjęłam z transporterka rano, po całej nocy (no i moje majty takoż) zalany był na żółto, wiec musiało się to stać już przed południem. Poza tym miejsce pooperacyjne wygląda fajnie. Ponoć krew w moczu po takiej operacji może utrzymywać się dłużej i to normalne, a tu ładnie poszło i byłoby nadal ładnie, gdyby nie ten szewek :evil:

W każdym razie apetyt jej dopisuje, trochę się umyła, próbowała wskoczyć na parapet, zdążyła mnie wzorcowo obsztorcować za to, że jej nie chciałam na to pozwolić (superancki widok: patrzysz w dół i widzisz kota w satelicie, który wpatruje się w ciebie intensywnie, miauczy nerwowo i bije ogonem na prawo i lewo :mrgreen: ).

Na czas, który potrzebny był mi do załatwienia spraw wokół siebie, transporter z Kluchą wstawiłam do przedpokoju i wypuściłam z łazienki dwa uwagoodwracacze :mrgreen: (totalnie ostatnimi dniami zaniedbane :( , znaczy w sensie emocjonalnym).


Teraz - po obiadokolacji - (późno sierściuchy jadły, bo kimnęłam z kotą na kolanach, w fotelu :strach: Na szczęście Kluch nigdzie nie polazł, nie spadł i nic se nie rozlizał :oops: ) - śpi w transporterku na biurku. A w nocy będzie szał ciał :twisted:

Razem z Klunią jechał Wowek. Do transporterka dał się zapakować, za to potem co siedziało! 8O U weta na szczęście ucichł, w drodze też był fajny, ale w domu tak się rzucał, że po raz pierwszy w życiu łapałam spadający ze stołu transporter 8O
Kocurnik ma uchola brrrrrudne że hej! , ale mikroskop nie ujawnił żadnych form życia. Mam mu te ucholki wyczyścić, trzymajcie kciuki, żebym podczas operacji nie straciła paluchów :twisted:

O, właśnie myślę, co jutro z Klunią zrobię, kiedy po odbiór panien pojadę. Pojedzie ze mną, no bo co... A co z małymi, kiedy się wybudzą? 8O 8O No i chyba powinnam Jurka zabrać, znowu mruży prawe oko. Jesu...ja nie wiem, co se babka pomyśli: że stado zaniedbanych kotów w domu trzymam...

Ja przepraszam za ten panikarski ton i robienie problemów z rzeczy prozaicznych, ale do tej pory byłam szczęśliwą posiadaczką proludzkich kotów i psa, któremu mogę samodzielnie bez niczyjej pomocy obcinać pazury... A tu trza nie zepsuć tego, co wet załatał, poza tym za drzwiami łazienki mam dwie furie, ktore jutro muszę złapać, u weta wyjąć, a potem SAMA se z nimi na miejscu, w domu radzić. Nie mam gdzie ich dać, by nie skakały... W łazience będą miały gdzie, bo jest pralka, umywalka, głęboki brodzik... A rączkami nie zdejmę przecież, nie? :roll:
Koko zdarza się teraz na mnie syknąć, co prawda później wychodzi, zachowuje się normalnie jak ona, ale syk jest :?

Przypomniała mi się anegdota:

Przychodzi bogobojny Żyd do rabina i skarży się na swój los. -Rabbi żyjemy w piątkę z żoną i trójką dzieci w jednej maleńkiej izdebce. Tej ciasnoty nie można znieść. Poradź coś, bo jak tu żyć? - błagał o pomoc.
Rabin na chwilę się zamyślić i rzekł: - kup kozę.
Żyd zdziwi się. Jednak jako, że był wierzący nie protestował. Kupił kozę. A zwierzę zamieszkało razem z całą jego rodziną. Przychodzi jednak po miesiącu do rabina i zaczyna się skarżyć. - Rabbi jest jeszcze gorzej. Mamy jeszcze mniej miejsca i to zwierzę śmierdzi - utyskiwał.
Rabin wysłuchał go i rzekł krótko: - Sprzedaj kozę.
Żyd sprzedał zwierzę. Następnego dnia przychodzi i całuję rabina po rękach. - Rabbi jest cudownie. Mamy tyle przestrzeni. Naprawdę świetnie nam się żyje - cieszył się.


Jak już Kluń nie bedzie se miał czego wyrwać, Wowek bedzie miał czyste uszy i nie bedzie miała jajec, Soda i Koko opuszczą łazienkę, Jurek przestanie mrużyć oczy, Zosia prześladować Tosię...Melka drapać bródkę, to...

a) zamknę się w łazience,
b) pójdę spać,
c) wykorzystam patent myszki.xww: ten z kotem, któremu NIC nie dolega :mrgreen:

Coś wybiorę. Pewny jest tylko punkt ostatni:
d) skończą się ferie :ryk: I rześka oraz wypoczęta będę rzucać wiadomym kagankiem w każdego :twisted: :ok: Właściwie... L4 po tych feriach by mi się przydało... :mrgreen:

No. A najlepsza jest Saba: dziołcha jest przeeeeszczęśliwa, bo spadł śnieg :lol:

To tak chyba z grubsza wsio?
Przede mną najgorszy punkt programu: wyjście z psem i zostawienie kota, który za wszelką cenę chce se podogonie wyczyścić. Przewiduję stratę następnych nmajtasów :mrgreen:
I zaraz mi łeb eksploduje... :|

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Śro sty 26, 2011 20:31 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

EwKo pisze: Jak już Kluń nie bedzie se miał czego wyrwać, Wowek bedzie miał czyste uszy i nie bedzie miała jajec, Soda i Koko opuszczą łazienkę, Jurek przestanie mrużyć oczy, Zosia prześladować Tosię...Melka drapać bródkę, to...

Za przetrwanie do tej szczęśliwej chwili :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

A tak w ogóle, to wyobrażenie sobie tego wszystkiego zapiera mi dech w piersiach. Nieprawdopodobnie się tego naskładało.

Zamiast oliwy lub oleju rzepakowego polecam olej z pestek winogron - nie ma smaku ani zapachu (ja np. nie lubię oliwy z oliwek, moje koty też nie lubią).

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sty 26, 2011 20:36 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

...olej z pestek winogron

O! :ok:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Czw sty 27, 2011 15:41 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

Trzymaj się EwKo! :ok: :ok: :ok:

Bakeneko

 
Posty: 633
Od: Wto cze 10, 2008 11:19
Lokalizacja: K-PAX

Post » Czw sty 27, 2011 17:34 Re: Sierściuchy:Kluś - po operacji

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Silverblue i 113 gości