Dodam jeszcze, że Nusia, odkąd do nas przyjechała zawojowała moje serce i zdomniowała w pewnym sensie Mru. Nadal nie wiem, która jest samicą Alfa

Czasem mam wrażenie, że Mru, czasem, że Nu. Generalnie wygląda to tak, że Nu dominuje przy michach ( tak, tak widać to po niej

), Mru w codziennym życiu. Mru boi się obcych i gości, Nu uwielbiam "świeże mięsko", które się pojawia. A ponad wszystko kocha Nu facetów. I zawsze oscyluje w kierunku mężczyzn.

Nusia jest wysteryzliowana.

Po zabiegu oczywiście przeżyłam chwilę grozy, bo kot około 5:00 rano zrobił się zminy

Dobrze, że mam wyrozumiałego weta, do którego w mig zadzwoniłam.

Dziewczynki zachowują w codziennych kontaktach wstrzemięźliwość, ale już je kilkakrotnie złapałam podczas np. mycia brzusiów. Nocą jedna śpi na moim rosnącym brzuchu, druga podejmuje próby spania mi na głowie. Mają rewelacyjnie wyregulowany zegarek. Nie potrzebuję budzika, bo o 5:20 dostaję z otwartej łapy w nos i stoję po ułamku sekundy na równych nogach. Nie wiem jak do udało mi się kiedyś żyć bez kotów. Nie wyobrażam sobie pustego mieszkania...Teraz, gdy otwieram drzwi pierwsze co słyszę, to koci wrzask.

A zawsze kiedy mi smutno, kociambry stosują felinoterapię.
Bożeko, dziękujemy za pamięć. Marzeniu11 dziękujemy za wsparcie. I przepraszam wszystkich cichych podczytywaczy wątku za dłuuugą nieobecność. A Mru i Nu serdecznie pozdrawiają.

"Kubusiu? Tak Prosiaczku? Przepraszam...Ale za co? Za to, że miłość do ciebie w moim serduszku jest tak mała jak ja."
Edisiu, przepraszam...jesteś w moim serduszku...