Uprzejmie donoszę że żyjemy. Wszystie kukuły też, obdzwoniłam ostatnio całą trójcę, rosną, weszły w wiek kiedy się koty długie i cienkie robią więc wszystie domy mówią że kot jakiś taki jak makaron wygląda

żrą wszystko co się nawinie, rozrabiają, miziają się i w ogóle wszystko w normie. Zostały też wszystkie uznane za zdatne na szczepienia co zostało dokonane.
Gryzelda daje popalić jak rzadko; od kilku dni budzi mnie o 5:30 i pół dnia skacze po głowie. Po czym śpi i zaczyna o 5:30 nazad. Do tego stopnia mnie wykończyła, że teraz jeździ z TŻtem do pracy. Pracy wprawdzie nie etatowej, bo to remont w mieszkaniu rodziny, ale zawsze praca; tam małpa ma na tyle zajęć i wrażeń (sikorki na parapecie! plus galop między porozładanymi pryzmami kafelek, wspinanie się na niezamontowane drzwi i meble oraz podkradanie śrubek) że potem zalega do 7mej co najmniej. Więc teraz została kotem pracującym (tylko ciekawe czemu mam wrażenie że to wydłuży remont?)
Nadal zarobiona jestem, ale już zaczynam wyłazić z zaległości.