Nabrał, nabrał!
Nie wiem ile waży, bo od początku grudnia nie byłam z nim u lekarza.
Jak odzyskam auto, co może stać się jutro (oby), to w niedzielę się z nim wybiorę.
Na moje oko, to jeszcze nie doszedł do wagi z przed choroby, ale powoli , powoli przybiera.
Muszę, też wziąć Miodzia, bo coś kuleje.
Wczoraj kulał bardzo, dziś zdecydowanie mniej. Jak buszował w choince, to chyba zapomniał o bólu ze szczęścia.
Pewnie się znowu omsknął z jakiejś szafki.
No i jeszcze Kaszmirka należałoby pokazać i umówić mu zabieg.
Nazbierało mi się sporo spraw do załatwienia, również kocich.
Dobrze, że winda jest!!!!
