


dziś u nas mrozek, o śniegu nie mówiąc, do pracy zaniosłam puszkę, zostały resztki gulaszu, saszetki 3, chrupki, kawałki kurczaka, wszystko oczyszczone,,,a potem wracając poszłam do przedszkolaków, nakładając jedzonko z puszek na talerzyki, dotykałam nosków kocich, jakie kochane stadko, zleciało się z 8 na raz, jak miło, aż na sercu ciepło, jak człowiek widzi jak te poczciwe mordki czekają na jedzonko, jutro zaniosę znów suchych, bo na takie stado, to jedzenia idzie, także sama pani Aleksandra nie jest w stanie wykarmić takiego stada + u siebie chyba z 5 czy 6, resztek z przedszkola trochę dostają, ale wiadomo, taka tacka na tyle kociastych to kropla w morzu... jeśli ktoś ma jakieś niepotrzebne jedzenie po swoich kotach może przekazać przedszkolakom...
wróciwszy z pracy poszłam poszukać Pyśki, która poszła się przewietrzyć, i przy okazji poszłam na parking do pana Jerzego, który akurat karmił swoje stado w wielkich talerzach, mówił, że Tygryska II się uspokoiła, je i jest miziasta, wskakuje na kolanka, śpi u pana na brzuchu, w jadalni ogródkowej też jedzenie znika, więc jest ok..
Dagmara chrupki smakują kotom...



