Babcia Gienia(*),Koty i Upiorna Karmicielka-idę na wojnę!!!

ASK@ pisze:niestety ja nie chcę opisywac co i jak, ale od podobnego babona wyciągane były koty przez podstawioną osobę. Tam leczono uszy kocie podgrzana wodą utleniona.Kuwety i takie tam identyczne.Koty chude nie były.
Trzymam mocno kciuki,mocno

Podstawiona osoba nic nie da.
Ta pani nie chce oddać kotów w ogóle, nie tylko Mariji. Są jej i już.

annskr pisze:
ASK@ pisze:niestety ja nie chcę opisywac co i jak, ale od podobnego babona wyciągane były koty przez podstawioną osobę. Tam leczono uszy kocie podgrzana wodą utleniona.Kuwety i takie tam identyczne.Koty chude nie były.
Trzymam mocno kciuki,mocno
Podstawiona osoba nic nie da.
Ta pani nie chce oddać kotów w ogóle, nie tylko Mariji. Są jej i już.

o żesz

nie można załamywać rąk, sposób musi się znaleźć i już

marija, trzymam :ok:

za piątek, porywaj chłopaków

Wizja w pt o 11.00

Nie wiem, czy będę mogła zabrać już w piątek, czy muszę poczekać na opinię Powiatowego i decyzję czarno na białym od urzędu. Wezmę transportery, na wszelki wypadek :ok:

W razie konieczności poczekania- mam oparcie w dzielnicowym

Nie próżnowałam i pozdobywałam różne dokumenty- od pokwitowań i poświadczeń, że pani M. otrzymuje karme dla kotów z różnych organizacji prozwierzęcych po kartę z lecznicy, w której były leczone te dwie, wyadoptowane już kocice. Wszystko opisali, że zaciążone, że zaniedbane, że z guzami listwy, że wymagały szczególnego leczenia, operacji i kto za to leczenie płacił.

Nie mam już pomysłu, gdzie by tu jeszcze uderzyć. Do Sanepidu, że śmierdzi? do administracji?

Ma ktoś jakiś pomysł :?:

marija, jestem pod wrażeniem :ok:

Może są skłóceni z sąsiadami? Jeśli zejdzie się tam tłum urzędników dobrze mieć ich poparcie. Na pewno sąsiedzi wylezą, bo to sensacja pewnie będzie.

tam na piętrze nie wiem czy ktoś mieszka, nawet jeśli, to podobni do p. M. Tam na korytarzu są jakieś prowizoryczne posłania dla kotów i smród taki...

Kiedy latem łapałam tam koty do sterylizacji to sąsiedzi dość życzliwie na nas reagowali. Być może, jak głośniej się zrobi, że pani M. źle koty traktuje, to zareagują odpowiednio. To jest takie specyficzne miejsce- taki mały secesyjny pałacyk, mieszkają tam ze cztery chyba rodziny...
Zadzwonię jutro do Sanepidu i dopytam, jak ten smród ruszyć, ale tak, żeby wolno bytującym nie zaszkodzić

Qrde, niech się to już skończy. Niech te koty będą bezpieczne i spokojne :ok:

widok tej ciemnej, zasyfionej łazienki sen mi z oczu spędza....

to jest fabrykancki pałacyk, z przodu i z boku mieszkają normalni ludzie, z tyłu, zasadniczo w służbówce, mieszka p. M i inni, chyba smród im nie przeszkadza...ale może Sanepidowi tak

Napiszcie mi na PW gdzie to jest. To musi być gdzies blisko mnie!

i niestety blisko mnie, jak wracam z zakupów w realu na włókniarzy to tamtędy przejeżdżam

Oby się udało, kciuki obecne :ok:

Dokumenty pokserowane, posegregowane, a ja sama nerwowo chodzę z kąta w kąt. To już jutro. Jadę ja z TŻem, Dora (która zaoferowała chłopakom dt), będą też urzędnicy i weterynarz od spraw dobrostanu zwierząt z Powiatowej Inspekcji.
Trzymajcie kciuki, żeby się udało, żeby udało.... :ok:

Trzymamy

Babcia Gienia(*),Koty i Upiorna Karmicielka-idę na wojnę!!!

Kto przegląda forum