» Wto sie 23, 2011 20:31
Re: Niewidomy Gucio z białaczką odszedł :-(
Witam, od niedawna udzielam się forumowo i choć minęło już dużo czasu, chciałam złożyć ostatni hołd Guciaczkowi. U mnie przeżył ostatnie miesiące swojego życia. Z charakteru bez problemowy kot, z powodu choroby przesypiający większość czasu. Stopniowo dochodziły problemy ze zdrówkiem. Najpoważniejszym okazała się niedrożność nerek. Co ciekawe, może poczucie bezpieczeństwa, a może to po prostu fizjologia spowodowała, że Guciaczek od września do stycznia, gdy odszedł, nie dostał ani razu sterydu. Wciąż miał apetyt, więc nie było konieczności podawania go. Pamiętam jak prowadził mnie na swoich długaśnych, sztywnych nóźkach do miseczki, siadał i czekał na swoją porcję gastro intestinal zmieszaną z mokrą karmą, gdyż tak lubił najbardziej. Intestinal musiał jeść, gdyż dzięki temu nie miewał tak często biegunek. Niestety stopniowo nerki zaczęły odmawiać posłuszeństwa, w ciągu kilku dni nastąpiło duże pogorszenie. leki, kroplówki, ale to było już tylko przedłużanie. Musiałam podjąć decyzję o eutanazji, ale w noc wcześniej Guciaczek sam odszedł. Zmarł na swojej ulubionej poduszce, przykryty na noc ciepłym kocykiem.
Zastanawiam się, czy mogłam zrobić dla niego coś więcej. Wiem, jednak, że jego stan był bardzo cięźki.
Przed oczami na zawsze będę miała pewną scenkę. Przyjechała do mnie przyjaciółka z kilkuletnią córeczką. Mała Gabrysia, niezdająca sobie sprawy z choroby Guciaczka, z jego niedowidzenia, wzięła patyczek - zabawkę i przesuwała go przed łapkami leżącego Guciaczka. A on zaczął ten patyczek łapać łapką.
Brakuje mi Ciebie Guciaczku, mimo upływu czasu mam łzy w oczach, gdy o Tobie piszę. Już nie cierpisz. Jesteś w moim sercu.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop