Dziękuję...
Za godzinę mam ją odebrać.
Do tej pory telefonu nie było, że coś nie teges, to chyba mi kot dycha jakoś... co?
W sumie dobrze, że w grudniu nie miała tego pęcherza cewnikowanego, od lipca byłaby to jej trzecia narkoza

Dziąsełka ma zapalone

Kamień znów się osadza, a przecież w lipcu miała zębiska czyszczone
Wetka nas wyśmiała, bo spakowałam Kluchę jak do szpitala - ręcznik, podkłady, no reklamówka się zebrała

Brakowało tylko piżamki i przyborów toaletowych
Pomijając rzeczy, o których wspomniałam w poprzednim poście, należy nadmienić, że Tosia rzyga. Czekam, kto jeszcze z czym wyskoczy.
A tak w ogóle, nie jestem pewna, czy z Sabą nie przyniosłyśmy do domu pchły
PS. Damessy kibelkowe zostawią swoje organy rozrodcze w klinice w najbliższy czwartek. Jeszcze nie wiem, jak je złapię (kotki, nie organy)

Basia, co robisz w czwartkowe przedpołudnie?
Warwick se jeszcze trochę poczeka.