Zadzwoniła do mnie wczoraj wieczorem p. Marta, która adoptowała Gucia. Za każdym razem, przy kontakcie z nią, przeżywam to samo wzruszenie i szok, że są na świecie jeszcze tak dobrzy ludzie! Gucio naprawdę nie mógł lepiej trafić!!!!
Guciasty zaopiekowany, wyprzytulany i dopieszczony! Dogadują się już w miarę z Czesiem - na zasadzie pokojowej koegzystencji - może nie ma wielkiej miłości, ale jest bezstresowe funkcjonowanie koło siebie. Gucio nawet "wygryzł" Czesia z jego miejscówki w łóżku Dużych - Czesio niezbyt szczęśliwy, ale ustąpił mu miejsca....

W ogóle ten Czesio cudny kot - widocznie jacy Duzi, takie koty!

Gucio co 2-3 tygodnie musi dostać steryd - jak Duzi widzą, że jest już bardzo niemrawy, źle się czuje, nie je i przesypia całe dnie jadą do weta - po zastrzyku w kota wstępują nowe siły i przez jakiś czas jest znacznie lepiej. Całe szczęście, że jeszcze można mu w ten sposób pomóc i ulżyć w chorobie - oby jak najdłużej te zastrzyki pomagały - zawsze to parę tygodni ukradzionych dla Gucia....

Poprosiłam p. Martę, aby dawała w razie czego znać, jeśli na dalsze leczenie/żywienie Gucia byłyby potrzebne jakieś środki finansowe - ona nawet o nic nie prosi i niczego nie sugeruje! Stwierdziła, że na razie nie ma takiej potrzeby. A zaangażowała się także, z tego co opowiadała, w bardzo czaso- i finansochłonną pomoc pewnej Pani, która z Warszawy przyjeżdża na działkę w pobliżu domu p. Marty i opiekuje się w tym czasie bardzo dużym stadem dziko żyjących na tych działkach kotów - obie już w tej chwili odławiają, wożą na sterylki, na leczenie itp. - dzięki Ci Boże za dobrych ludzi na tym świecie!!!!!!


