dzisiaj kolejny dzień przyzwyczajania do szelek

postępów jako takich brak, nadal Kot jest bardzo ogłupiony podczas noszenia ich, ale nie gryzie już jak wściekły podczas zakładania.
Jestem więcej niż pewna, że gdyby wyszedł na dwór, ciekawość wzięłaby górę i zapomniałby o uprzęży, no ale po szczepieniu jeszcze tydzień musi być w domu.
Oglądanie go w tych szelkach nadal przynosi nam wiele radości, choć pewnie powinniśmy mu współczuć - chociaż nam (kobietom) nikt nie współczuł jak musiałyśmy zacząć nosić staniki, co nie?
Leonard, dosłownie niedługo zacznie chodzić na rzęsach... przeciska się w mieszkaniu przez najwęższe szczeliny, żeby zedrzeć z siebie ten przedmiot najgorszego uciemiężenia i upokorzenia..

nie potrafi skakać

na kanapę się wspina podciągając łapami, a na meble wcale nie wchodzi, ewentualnie po głębszym przemyśleniu (10min! oceniał odległość do skoku). Chodzi zgarbiony

krótko mówiąc zachowuje się jak niepełnosprawny
a jak znudzi mu się kombinowanie, przychodzi, kładzie przednie łapy na kolanach TŻta i spojrzeniem kota ze Shreka błaga o wolność

jak mu się nie powiedzie,próbuje mnie brać na litość...
a w takiej pozycji spędza większość czasu w szelkach




Poza tym rudzielec zaczął reagować na imię. Co prawda nie to oficjalne, tylko robocze "Kiciul", ale zawsze
