niestety...
chłoniak, same przerzuty, zniszczona wątroba, same szkody...
musiałam zgodzić się na eutanazję.
zrobiłam mu wczoraj pogrzeb w ulubionym kocyku i kartonie, ma grobek blisko domu, będę go często odwiedzać...
tak mi źle, tyle lat był z nami, Rysiek cały czas chodzi i go szuka, miauczy, tak tu pusto mimo pozostałej trójki
dziękuję Wam za kciuki, mam nadzieję, że dały chociaż tyle, że nie cierpiał bardzo, dziękuję Wam.
nic nie spałam, nie wiem jak ja się ogarnę
