ten pies mnie wykończy.. takiej huśtawki emocji jeszcze nie miałam..
jak zwykle bałam się wracać do domu nie wiedząc co zastanę.. dziś mieliśmy całodniowe szkolenie z zarządzania stresem, więc tyle się nagadałam o tym, co we mnie siedzi, że pod koniec, kiedy już stres we mnie rósł, bo się zbliżał powrót do domu, to się pobeczałam
a tu wracam do domu i się okazuje, że w ciągu dnia pies nie wymiotował ani razu, rzuca się na jedzenie, baaa.. wyjadł kotom suchą karmę

już nie ma problemów z przełykaniem, znów gryzie palce, gdy mu podaję jedzenie z ręki
odkąd wróciłam do domu, łazi za mną za jedzeniem, bawił się piłeczką tenisową, nawet ją gonił po pokoju, biegając! nawet teraz nie dyszy

wiem, że to się może szybko zmienić, ale póki co, cieszę się, że jest jak jest
