BooKotki. Zrobiło się "monochromatycznie" 1200gr Florka...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 10, 2011 21:27 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

eee? Ja bym sobie moje 74 chętnie dopisała :-)
Obrazek

czarno-czarni

Avatar użytkownika
 
Posty: 42098
Od: Pon lip 21, 2008 12:35
Lokalizacja: Hradec Králové

Post » Czw sty 20, 2011 19:26 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

Takie delikatne, skromne banerki zrobiłam :oops: - poprawiłam

Obrazek
Kod: Zaznacz cały
[url=http://goo.gl/Dj8nJ][img]http://goo.gl/bBvh6[/img][/url]


Obrazek
Kod: Zaznacz cały
[url=http://goo.gl/Dj8nJ][img]http://goo.gl/hkhkt[/img][/url]
Ostatnio edytowano Czw sty 20, 2011 20:35 przez Willow_, łącznie edytowano 1 raz

Willow_

 
Posty: 3180
Od: Nie maja 23, 2010 18:06

Post » Czw sty 20, 2011 19:36 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

Puk,puk,puk jest tu Boo?
Legnica
 

Post » Czw sty 20, 2011 20:04 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

Jestem, jestem.

Willow, banery są piękne! Już odpisałam też na PW.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw sty 20, 2011 20:22 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

Wybaczcie kolejną nieobecność. Tyle się u nas dzieje, że nie mam czasu na nic, poza obrabianiem stada i pracą zawodową :?

Spróbuję zaraz opisać co nieco, żebyście mieli ogląd sytuacji ;)
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw sty 20, 2011 20:38 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

Zacznijmy od najlżejszego przypadku:

Obrazek

Przyszedł czas na Fuffkowe dziąsełka. Znowu miał obolałą paszczę a z lewego oczka siąpiła brunatna, herpesowa wydzielina. Kot wrócił do stanu używalności w kilka dni po strzale z depomedrolu. Wrócił też do stanu paskudnej złośliwości, ale o tym później. Na dziąsełka, za radą Doktórki, zakupiłam żel Tołpy, celem smarowania bezzębnej paszczy Fuffkowej. Żel ma wspomóc regenerację śluzówki, złagodzić stany zapalne i jeszcze kupę innych rewelacyjnych rzeczy ma uczynić. Tylko ja pytam jak on ma tego dokonać, skoro właściciel bezzębnej paszczy przy każdej próbie smarowania nadstawia zgoła inną końcówkę swego futrzastego ciała!?!?! :evil:

A tak w ogóle to Fuffek jest kwitnący. Duży i dorodny, apetyt w jak najlepszej formie, sierść lśni jak psu lakierki.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw sty 20, 2011 21:18 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

Kolejnego na tapetę bierzemy Roderyka. Który to, Roderyk właśnie, uwidocznił nam ostatnio swoje prawdziwe oblicze - Pure Evil:

Obrazek

Niestety to czyste zuo to tylko na zdjęciach wychodzi, bo na co dzień, to jakoś mało zły ten nasz kot jest...

Ale od początku...

Wszystko zaczęło się jakoś pod koniec listopada. Znalazłam pierwsze sioo na wycieraczce przed kuwetą. Poniuchałam, ostry smrodek, myślę - Radeczek dojrzewa. No ale żeby całe sioo??? Przesada :? Ale szybko umówiłam się z Doktórką, w końcu pompony już były niczego sobie. Ale, ale! Chyba z dwa dni po ciachnięciu Radzia - sioo w brodziku. Ciemne i mocno "pachnące". Za kolejnym szczaniem w brodziku złapałam winowajcę! Rudego winowajce! No i zaczęło się - Marbocyl z Tolifną. Roderyk, jako kot niewspółpracujący, może przyjmować jedynie zastrzyki, nic innego po prostu się nie da. No to się troszkę pokłuliśmy. Sikania było coraz mniej, kot odzyskał wigor i humorek (bo był wyraźnie nieswój, osowiały i oklapły do tego). Raz jeszcze siknął mi na wycieraczkę jak była brudna kuweta i raz do brodzika bo nie przyszłam na-ten-tychmiast odkręcić temu kotku wody w kranie jak wołał, a ja akurat rozmawiałam przez telefon :? Sikanie skończyło się tuż przed Świętami. Do tego tygodnia. We worek rano znalazłam w łazience zaszczany dywanik pod prysznicowy. Kuwetki były brudne... Dobrze, że ogranicza się póki co do łazienki...

W Sylwestra kolejna draka. Rano, przed pracą (naszą, nie jego), Roderyk jak zwykle zażądał odkręcenia kranu w umywalce. Z umywalki postanowił skoczyć na kibelek. Ale na kibelku siedziała Józefina! Więc Roderyk chciał tak skoczyć, by przypadkiem jej nie dotknąć, a że, łapy miał mokre to się ześlizgną z deski klozetowej i gruchnął na podłogę. Pozbierał się momentalnie i z godnością oraz z wyrazem mordki - "To tak właśnie miało wyglądać!" odmaszerował dumnie. Popatrzyłam - wszystko ok. Rozeszliśmy się do pracy. Po pracy, przed wyjściem do znajomych, wchodzę do domu a ruda kupa futra siedzi w przedpokoju z prawą łapą w górze, jak chodzi, kuśtyka na trzech łapach :? No to za telefon i konsultuję się z Doktórką, jak sprawdzić czy kot ma złamaną łapę. Obejrzałam, obmacałam, złamania nie stwierdziłam. Znowu Tolfina. Poszliśmy na Sylwka. W sobotę koło południa wracamy do domu, patrzymy a Ruda doopa biega o czterech nogach. W prawdzie kuleje troszkę, ale stara się stawać na tej stłuczonej łapie. Uff, utrzymamy kilka dni Tolfinę i będzie gut. Ale.... przyglądam się nieco wyżej niż kocie łapy a tu zamknięte, spuchnięte i załzawione oko :? Nożesz ile można???? Tak więc do Tolfiny dołączyło kropienie Dicortineffem. Z narażeniem życia. Kropiących. Nie kropionego :? Jak oko ładnie zareagowało na niezbyt dokładne kropienie, to po kilku kolejnych dniach Roderyk, śpiąc na parapecie okna w dużym pokoju, zdupczył się z niego na podłogę, w trakcie snu ofkors. Oczywiście uraził sobie sylwestrowo stłuczoną łapę. Na szczęście dość szybko i samo mu przeszło.

Niestety od jakiegoś czasu Roderyk chyba posmutniał. Nie chce się bawić z Radeczkiem, a tak fajnie im szło, nie umie postawić się Fuffowi, który go notorycznie tępi. Ma taki melancholijno-stoicki nastrój. Boimy się z Grześkiem, że Łodełyk jest u nas nieszczęśliwy, że może faktycznie powinien być jedynakiem? A może to tylko chwilowa chandra? Sama nie wiem, martwię się :( Bardzo bym nie chciała by jakiś kot u nas w domu czuł się nieszczęśliwy :(
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw sty 20, 2011 21:29 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

Panna Józefina Śmietniczanka:

Obrazek

Z młodzieżą jako-tako większych problemów nie było. W pewnym momencie nawet qpy zrobiły się bardziej konkretne. Niestety w okolicach pomiędzy Świętami a Nowym Rokiem qpy przybrały ponownie postać ciekłą i wściekle śmierdzącą. Jakby tego było mało, przed wczoraj, po powrocie z pracy, zastaliśmy Ziutę z totalnie zafaflunionym oczkiem - jest przymknięte, zupełnie załzawione, przekrwiona i spuchnięta śluzówka. Zakładamy do oczka Atecortin i wczoraj podałam jej Tolfinę. Ale nic nie chce być lepiej. Dziś dołożę Dicortineff. Poza tym, na szczęście, Ziutek czuje się dobrze, szaleje w tej chwili za dwa koty, bo od kiedy Radek jest chory, wzięła sobie chyba za punkt honoru nadrabianie za dwa koty :evil:
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw sty 20, 2011 21:40 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

Znaczy się kotki robią wszystko cobyście się nie nudzili i czasami nie mieli dla siebie za dużo czasu, bo a nóż wam jakieś głoopie pomysły do łbów przyjdą :roll:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Czw sty 20, 2011 21:43 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

No i ten najcięższy przypadek - Radosław:

Obrazek

Tak jak u Ziutki, wróciły totalnie luźne, śmierdzące qpale. Mniej więcej półtorej tygodnia temu oczka zaczęły bardziej łzawić, na nosie zrobił się strupek, kot zaczął kichać no a w tej chwili jest totalnie chory. We wtorek byliśmy u Doktórki. Miał pobraną krew na morfologię, zobaczymy co tam słychać. Niestety, dla niego, musiałam też wziąć mu wymaz z dupki. Za wsadzenie wymazówki pod ogon zostałam srodze ukarana, na wszelkie możliwe kocie sposoby. Od ponad tygodnia Radek jedzie na Tolfinie. Od poniedziałku dostaje Marbocyl. Kropienie oczy Dicortineffem nie przyniosło skutku, na Naclof jest wrażliwy i nie możemy używać. Czekam na Tobrex, zamówiłam w aptece. Radek w tej chwili ma zapaprane oczka, strupy na nosie, katar taki, że oddycha jak nasz Mundek, kicha glutami na wszystkie strony a placki robi takie, że krowa by się nie powstydziła.

Odpadam :(
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw sty 20, 2011 21:49 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

No i tak się bujamy od końca listopada prawie. Ciągle coś, ciągle któryś. Ponieważ nie udało mi się odkłaczyć Roderyka, musiałam zafundować wszystkim RC Fibre. W prawdzie wymieszałam 1:2 z mixem, ale, za przeroszeniem, srają wszyscy we czwórkę na potęgę śmierdzącą galaretą :? Ale Łodełyk w końcu przestał rzygać. Szczerze mówiąc, nie wiem co lepsze :? Fuffek, mimo, że boi się wszystkiego chyba wyczuł spadek formy u Rudego i wciąż go gania i bije a Rudy jakby zapomniał jak się trzeba bronić. Wszyscy mają w poważaniu mój autorytet jako Dużego, wszędzie włażą, robią kupę syfu i demolki. Moje życie mija między kuwetami... a mimo to wciąż myślę i myślę... ;)
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw sty 20, 2011 21:56 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

Jeszcze foto-relacja, jak to kotki dbają o to, żebyśmy się nie nudzili.

To jest nasze łóżko i winowajca...

Obrazek

a tu "artefakty" z bliska:

Obrazek

czyli Bożonarodzeniowy makowiec w wersji hard i bułka do mielenia :evil:
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw sty 20, 2011 22:02 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

Biedny zagłodzony ktoeczek, pewnie sam musiał sobie jedzonko jakieś skombinować i to są efekty :mrgreen:


Patrycja uważaj z Marbocylem, bo on jest dla kotów bardzo niebezpiecznym lekiem, bo jego skutkami ubocznymi może być uszkodzenie nerek. I wiesz, że nie wolno podawać go dłużej niż tydzien?

Jak mają takie luźne kupy to może dodawaj im do mokrego ciutkę smekty ?
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Czw sty 20, 2011 22:13 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

Mam podawać 5 do max. 7 dni. Co do jego groźności to nie wiem, dopytam.

Na qpy dostawali już taninę i probiotyk, ale to chyba coś poważniejszego, bo Ziutka ewidentnie zaraziła się tymi luźnymi qpami od Radeczka a Płomyk na DT u Dagi ma identyczne qpy :?
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw sty 20, 2011 22:24 Re: Dom tymczasowy u Boo. A u nas szpital :(

Ale smecta ładnie zbiera kupy w sobie i one robią się szybko suchsze i jelita osłania. Co do tych luźnych to może jakieś lamblie mają albo inne maleńkie robale :roll:

Co do marbocylu to mój wet mnie na niego kazał wszystkich uczulać i uprzedzać jak przeczytam, że któryś kot go bierze. Był na jakimś seminarium jakiś czas temu i była właśnie o tym mowa :kotek:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Iza KaeR i 198 gości