Adria pisze:...czy jest szcześliwy tak żyjąc ???
A przychodzi do miski? Je ze smakiem, czy go zmuszasz? A mruczy, jak go głaszczesz?
Poza tym ja widziałam, jak pogonił Lorda - w ogóle wtedy nie wyglądał na niepełnosprawnego.
Tak, widziałam też, jak się przewrócił i zbierał z trudem...
Siła życia jest wielka. Kot nie myśłi o samobójstwie, ani o eutanazji, on się dostosowuje do warunków, w jakich żyje i z tego czerpie codzienne zadowolenie z życia. Pisała o tym kiedyś pani Sumińska, że czlowiek odkłada cieszenie się życiem na potem, warunkuje je czymś: będę szczęśliwy, jak będę miał urlop, jak przyjdzie lato, jak wyjadę do Egptu, jak syn zda maturę, jak dostanę podwyżkę, jak, jak, jak... I wciąż następne warunki do spełnienia, i nigdy przy takim podejściu szczęścia nie osiąga.
A pies czy kot cieszy się tym co ma tu i teraz: świeci słońce, jestem najedzony, nie muszę przed nikim uciekać, ciepło mi, ktoś mnie głaszcze...
Dlatego sądzę, że Awatarek cieszy się życiem; jest to jego życie, jakie jest, ale on potrafi się nim cieszyć, szczególnie w tych swoich "dobrych dniach", jak go nie boli, jak go coś tam zaciekawia, stymuluje do aktywności.
Trzymaj się Awatarku! To jeszcze nie koniec, jeszcze ci się może poprawić. Nowe połączenia neuronalne wciąż się tworzą w organiźmie, może jeszcze i trzymanie moczu ci się poprawi?