Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kamari pisze:Lidka pisze:Przy połamanej miednicy rzeczywiście klatka ograniczająca ruchy była by najlepsza.
Jeśli sie da masujtrochę łapki, żeby całkiem mięśnie nie zaniknęły.
Kiedy Miluś miał jeszcze bezwładny tył pourazie kręgosłupa też starałam się masowac mięśnie.
Olejek z dziurawca bardzo polecam, mam przepróbowany.
Jeśli rany będa w miare czyste to pomaga bardzo w gojeniu lapma bioptronowa. Wypróbowałam na sobie i na Milutku - naświetlałam mu kręgosłup, oprócz tego chodził na rehabilitację oczywiście efekt jest taki, że nikt nie wierzył w niego a Miluś chodzi i potrafi nawet wskoczyć na łóżko i drapak.
Nie wiem czy w tym przypadku nivalin by pomógł - Milutek go dostawał.
Czy te ćwiczenia to robić już, czy miednica ma się zrosnąć ?
Tych mięsni to prawie nie ma, mała ma takie kurze łapkino i całe w ranach...
Lidka pisze:Ja tylko Milutkowi uciskałam. Tylko, że on nie miala ran.
Pan od masaży ludzkich ale i zwierzęcych powiedział mi, że to ma być takie dość silne szczypanie. I rzeczywiście uszczypnął mnie mocno. Tak też robiłam. Szczypałam te mięśnie kiedy tylko była okazja. Miluś był dzikuskiem więc było to troche ryzykowne ale pozwalał.
I jeszcze, zazwyczaj przy złamaniach poleca sie jedzenie z kleistymi częściami mięsa. Coś takiego jak pręga czy kurze łapki. Takie z czego robi sie galareta. Przyspiesza to zdecydowanie gojenie.
tamiss pisze:Mój kot miał złamaną miednicę - miał mieć ograniczony ruch zeby sie zrosło. I właśnie takie masowanie samych łapek przy opuszkach.
Rany jesli jest mozliwosc powinny być odsłonięte bo wtedy szybciej sie goi.
nic nowego nie napisałam - ale może utwierdzę Cie, że w wielu przypadkach postepowano tak samo
Użytkownicy przeglądający ten dział: Bells i 779 gości