Mam problem z Megunia.
Jakby ktoś nie wiedział znalazłam ją wychudzoną 2 grudnia pod śmietnikiem.
W związku z dużym zagłodzeniem pierwsze dni wsuwała wszystko co miała pod pyszczkiem i podkradała Zuzi.
Z czasem zaczęło się to zmieniać,tłumaczyłam sobie że może nie zwykła do suchej karmy,więc uparcie mieszałam z mokrą,moczyłam,zalewałam jej kocim mlekiem,które kocha,rosołkiem i bez skutku.
Megunia w chwili obecnej gotowa jest nie jeść kompletnie nic jeśli nie dostanie tego co akurat lubi,a jest tego niewiele.
Suche próbowałam wszystkie lepsze,łącznie z Applaws,Acaną wszystkimi rodzajami,Hillsem,Boshem i nawet Royalem- 2 rodzaje dla wybrednych ( już mówię kit,byle się nauczyła jeść ).
Niestety efekt mizerny.Mieszałam jej z saszetkami Royala,Bozitą,Animondą itp i znowu nic.
Liźnie jak naprawdę musi,bardziej jest to smakowanie i odchodzi,choć zaraz biega za człowiekiem i pokazuje,że jest głodna

Gotowane serduszka nie,surowe też nie,wątróbki też nie,ewentualnie tylko gotowany kurczak,ale bez dodatku,szyneczka drobiowa,makaronik z jakąś zupką,jakieś ludzkie jedzenie ukradzione gdy nie patrzę i na litry kocie mleko

Po za tym mogłaby z głodu umrzeć.
A potrawy które lubi po za kurakiem i jakimś rosołkiem nie mogą być podstawą jej diety.
Po jej zainteresowaniu naszym jedzeniem wnioskuję,że poprzedni właściciel karmił ja resztkami ze stołu,bo będąc tylko jakiś czas na ulicy nie przestawiła by się chyba na zawsze na śmieciowe jedzonko,które może gdzieś znalazła.
Nie wiem co robić i może macie jakieś pomysły jak ją przekonać do jedzenia kociego jedzonka,suchej,saszetek,gotowanych serduszek i takich tam.
Zuzik wcina suchą,swoje ukochane saszetki,gotowane miąsko i podroby i jest szczęśliwa,a tu mam problem,bo choć Megi odrobinę przybrała to teraz waga stoi w miejscu,a jeszcze jej brakuje żeby wyglądała jak kot

Wyniki ma dobre,w pyszczku wszystko ładnie (odpukać).
Już nie wiem co z nią zrobić,bo na samym kurczaku być nie może.
Nie poddaję się i nadal mieszam,ale nie mam pomysłów,a ona jak widzi,że idę z jedzeniem dla nas to zaczyna się zachowywać jakby szaleju się najadła.
Nie dość,że nogę mam w gipsie to wczoraj jak szłam z talerzem tak mi się kręciła,że prawie sobie drugą złamałam

Odstawiłam ostatnio talerzyk na którym zostało trochę pomidorówki z makaronem,nie pomyślałam,że może zjeść.Idę do kuchni,a miska na stole pusta,a Megi wciągała ostatniego świderka z takim apetytem jakby nigdy nic nie jadła.
Myślałam,że będzie łatwiej,bo kot znaleziony to będzie jadł wszystko i że dobrą karmą tym bardziej nie pogardzi ,a tu taki zonk-ona nie chce prawie nic.
Ja nie chcę jej karmić ludzkim,ani śmieciówkami-marketówkami.
Staram się jej dać wszystko co najlepsze i na co mnie tylko stać,ale uwierzcie mi,że od ponad miesiąca nie mam już siły,a bardziej pomysłów,bo ładnie jadła kocie jedzonko tylko przez pierwszy tydzień.HELP
