Bardzo ciężki był poprzedni rok dla mnie, niezły - ale bardzo trudny.
Wstyd mi ogromnie, bo widzę, że mimo tego mojego zaniedbania, ciagle o nas pamiętacie.
Jednak w najstrasznieszych snach nie przewidziałabym, że nasz wątek zostanie wznowiony z takiego powodu.
Pumcia nie żyje.

W sobotę 8 stycznia miała robione rutynowe badanie krwi. Badanie wykazało jedynie nieznaczne przekroczenie poziomu amylazy. Nie było żadnych objawów choroby.
W niedzielę Pumcia nadal była wesołym kotem, objadającym się swoim ukochanym Hill’sem.
We czwartek 13 stycznia rano – agonia.
Badanie USG wskazywało na raka trzustki.
Sekcja wykazała raka jelit. Zabił ją w ciągu niecałych 4 dni.
Nie ma już Pumci.
Każdy, kto ją poznał, wie, jak niezwykłym była stworzeniem. Garnąca się z ufnością do ludzi, czule tuląca się i rozdająca całusy, rozgadana, rozmruczana, zainteresowana wszystkim, co działo się wokół niej, wesoła, pełna energii i radości życia. Prawdziwa kocia optymistka, mimo tego, że życie na pewno miała ciężkie.
Przeżyła z nami kawał życia, choć było to tylko 1,5 roku. Będzie bez niej strasznie smutno.
Pumcia miała niecałe 9 lat.
Poniżej jest link do albumu ze wszystkimi zdjęciami Pumci. Jest ich ponad 350. Niektóre są dobrej jakości, niektóre trochę gorszej. Są wymieszane – te, na których widać dywan, ogródek jest podniszczony, a koty śpią na kanapie, są starsze. Te, na których koty wylegują się na łóżku – są najnowsze. Są w kolejności od najnowszych do najstarszych.
Wydaje mi się, sądząc po tych zdjęciach, że Pumcia czuła się tu dobrze. Strasznie żal, że trwało to tak krótko.
Zdjęcia Pumci:
http://mkbg1.fotosik.pl/albumy/810070.html