» Sob sty 15, 2011 17:12
Re: Karmicielka prześladowana i ukarana przez SĄD za koty/k.Koro
Witam gorąco i pozdrawiam Was wszystkich bo dodaliście mi skrzydeł ,byłam bardzo załamana tym sądem.Nie chciało mi sie żyć. Dziękuję za pomoc i szybkie działanie w mojej obronie.Juz miałam odezwy od ważnych organizacji. Jesteście kochani nie myślałam,że po moim przypadkowym wpisie coś się zdarzy. Pytacie o różne wątki i niejasności w mojej sprawie dlatego pomyślałam że zrobię ten dość długi wpis by sprawę wyjaśnić.Jestem już i tak na moim terenie "popularna" a chcę nagłośnić by inni nie mieli takiego problemu i te śliczne zwierzątka.
W mojej małej miejscowści między Koronowem a Bydgoszczą /kuj.-pom./ jest kilka bloków S-pni Mieszk. i ZGKiM, chlewy i za blokami działki ROD. W zarządzie są dwaj panowie mieszkańcy wieku 50-65 lat. / Wiele do powiedzenia byłoby na temat ich czystości/ a koty, które dokarmiam mają czyściutko. Od lat wielu ludzi karmiło kociaki, na działkach, pod balkonami itd. Wydawało mi się to normalne jak kocieta przyszły na naszą działkę czekając na mamę żeby je nakarmić. Kilka kociaków przychodziło pod blok więc mąż zrobił budkę.Sąsiadka obok działki,poniekąd moja koleżanka jak wyjechalismy na urlop chętnie z córką zaoferowała,że będzie je karmiła.Wzięła sobie do domu kotka dzikiego i za każdym razem kociak przechodził do nas, zjadał całe jedzonko rzucane kotom, wtedy go szukała jak my przychodziliśmy. Pewnego dnia w żartach powiedziałm,że znowu jest u nas i juz wszystko pozjadał tamtym kotom. Złapała go i natłukła mu, zaczęła rzucać przeklenstwami,że juz żaden kot nie wejdzie na jej działkę itp. Kota z córką i malutką wnuczką wiązały na krótki sznurek do płota na cały dzień bym to widziała,a same rzucały przekleństwa tak długo jak byliśmy z mężem na działce. Bardzo szybko kot zniknął, ponoć zdechł....A był pełen wigoru i taki młody. Wnuczka przy płocie pilnowała kotów u mnie i zaraz biegały do panow z zarządu na skargę,że karmię koty i jej wszystko niszczą.I ona teraz będzie świadkiem przeciw mnie w sądzie, wraz z inną działkowiczką, która chorego psa domowego wyrzuciła z domu i przywiązała na krótkim sznurku by całe dnie i noce wył z bólu i tęsknoty. gdzie wtedy byli zarządcy??? Nic nie widzieli i nie słyszeli.Za to wywiesili zakaz karmienia kotow.Przedzwoniłam do Animals z prośbą o pismo do zarządu. Pismo zlekceważono i nikt go nie widział, a mnie nazwano kapusiem.Miałam juz przechlapane.Próbowałam to im wytłumaczyć ale panowie władcy poczuli sie urażeni jak ja jako jedyna mogłam podważyć ich autorytet.Jeden z nich wystartował do mnie z pięściami ale mąż go jakoś powstrzymał. Wykrzykiwał, że przeze mnie są koty w Stopce, bo je karmię. Szkoda,że zapomniał jak kiedys jego żona biegała do ktków z mleczkiem na działki.Panowie codziennie nawoływali się komórkami jak wracałam z pracy, szli dumnie z głowami do góry z 3 psami luzem by goniły koty na działkę jednego z nich przy wejściu tj.punkt obeseracyjny bo tamtędy musiałam przejść do swojej działki. Wtedy szli za mną dochodząc do działki stawali i patrzyli spoza świerków sąsiada ile jest kotów.A na tablicy w tym czasie wywiesili zakaz wprowadzania psów bez smyczy ale cóż.. oni przecie władza!!!! Od innych tego wymagali.Woreczki wywieszono, korzystała tylko z nich osoba,która będzie świadkiem po mojej stronie. szybko jednak je zdjęli. Kup psich u nas dostatek , teraz aż czarno, a sąsiadka przez płot mi przerzucała kupy swojego psa niby to kocie.....Na mój widok panowie złośliwie z usmieszkami oglądali się czy widzę jak ich psy gonią koty bo właśnie dałam kociakom jedzenie akurat wielka zima ,dużo śniegu i mróz. Koty - wiadomo uciekły, jedzenie w tym czasie zamarzło, ale był ubaw no i o to chodziło, kapowała niech ma za swoje!!! Codziennie też do południa przy mojej działce liczono koty a wara jak był jeden to musieli tak długo aż wyszło kilkanaście.No i było źle bo siedziały ciągle ponoć te same więc były przetrzymywane. Ciekawe jak, altanka jest obudowana do połowy i zadaszenie, a na sznurki nie wiązałam. Tak było każdego dnia przeszło rok: śledzenie, szykanowanie,szczucie psami, namawanie wszystkich działkowiczów kolejno by byli przeciwni karmieniu kotów bo nie mogą sadzić marchewki. Inni zaprzestali karmienia i się wyparli, mnie osśieszano w Gazecie region., internecie na naszej str. itp.Koty według wiekszości całkowicie zaczęły "siać pustkę w Stopce, a nawet niszczyć samochody i wchodzić do klatek i wyobrażcie sobie sikać na wózki dziecięce" Ja ich nigdy nie wpuszczałam raczej zamykałam drzwi wejściowe.Ale ponoć chodziłam z latarka i je wpuszczałam.....Panowie byli we wszystkich łącznie z Burmistrzem urzedach na skargę na mnie. Ale jakoś wszystkie instytucje mnie popierały i kazały bym dalej robiła swoje, bo takich ludzi jest mało i powinni mi dziękować.S-pnia Mieszk.tylko przysłała prośbę by budkę spod wejścia do bloku postawić pod balkon. Na bieżąco jest w sprawie Prezes S-pni,Administrator, Burmistrz i wice. Z mężem byliśmy wykończeni nerwowo, zwłaszcza,że akurat trochę podleczyliśmy się po tragedii rodzinnej.Do dziś znów muszę brać środku uspakajające.
Wystąpiłam wtedy do Prezes bydg.Animals z pismem o pomoc.Napisała pismo do owej sąsiadki, zarządu dział.i Policji w Koronowie. Najpierw zadzwoniła do dzielnicowego, ale skłóciła się bo uznał,że jak ktoś zaczyna karmić wolno żyjące koty to już są jego własnością.Nie połączył do komendanta bo to sprawa nie na telefon, choć ona w Bydgoszczy załatwia te spr.telef. Napisała pismo do komendanta.Składała zeznanie w swoim miejscu zamieszk.tj. w Bydg. ale c.d.dostał komisariat Koronowo. Widzieliśmy jak radiowozem parę dni dzielnicowy stał przy bloku jednego z panów zarządu - pana G. Cieszyłam się, że sprawa coś da.No dała. Kombinowali aż wykombinowali jak mnie ukarać, bo przez policję zawsze działa. Dostałam wezwanie jako osoba podejrzana o wykroczenie nie trzymania czystości na terenie gminy.Uzasadn. - od dnia do dnia karmiła na działkach 20 kotów. /Wtedy w całej Stopce tyle nie było/ Powołano się na regul.Gminy, w którym mówi się jedynie o sprzątaniu po psach i mała wzmianka ost.pkt o innych ZWIERZĘTACH DOMOWYCH.
Na zeznaniu dzieln. nie ukrywał oburzenia jak powiedziałam,że już wiele psów uratowałam, nawet jeżyka i wielu kociakom znalazłam domki. Uznał,że to nie mój obowiązek tylko gminy i z jakiej racji ja to robię??? Pewnie dokopać zwierzakowi by umarło z głodu. Powiedział,że on jest innego zdania niż Prezes Animals, bo przecież może mieć inne zdanie. Według mnie stróż prawa nie powinien stać przeciw prawu i ustawie. Może się mylę????Może u nas może!!! Miałam skłdać zeznanie. Powiedział, cytuję: "Pani robi źle i jak Pani się do tego przyzna,że robi pani źle to pan G. nie chce by panią karano , a jeżeli nie to będzie pani musiała bronić się w sądzie.Poczułam się zaszantażowana. Wyciągnęłam wniosek, że to koleś panów z zarządu, a pan G. to dla mnie żadem autorytet. Wyrok za uderzenie sąsiada, kotka domowa wypuszczana luzem po drabince nie sterylizowana... a było,że to MOJE koty brudzą w jego piwnicy i jego znajoma zaraziła sie kocią chorobą. Ciekawe jak to zrobiła bo karmię kociaki ale z całego towarzystwa to chyba 2 mogę dotknąć pod blokiem i 1 na działce bo szukałam domków i trochę go oswoiłam, ale on został a rodzeństwo poszło do ludzi.
Odmówiłam zeznań prosiłam o wpisanie: "dokarmiam koty wolno żyj. zgodnie z ustwa o ochr. zwierz. i własnym sumieniem podobnie jak inni działkowicze i mieszkańcy." Ciekwe,że nie dało mu do myślenia to INNI.No ale ja nie siedzę na ławeczce godzinami nie plotkuję, podniosłam się po samobójstwie jedynego dziecka noi pracuję, żyję.. Nie z ich bajki no i mąż nie był policjantem ani w ORMO.Jak tu jej nie dokopać i jeszcze kapuje....
Na koniec usłyszałm :"no to będzie pani bronić się w sądzie." Nikt w to nie wierzył. Wszyscy zapomnieli o sprawie ale ja czułam ciszę, bo jakby przestano mnie śledzić, jak szłam do kociaków panowie mnie unikali itp.A tu z Sądu Rejon.w Bydgoszczy - Wydz.karny wiadomość: "obwinona za nie trzymanie czystości na terenie gminy zgodnie z regul Gminy itp.
otrzymuje karę grzywny 200,- zł. Sprawa odbyła się zaocznie. Wniosek skierowała Policja koronowska. W terminie od.. do.. karmiła koty na terenie ogrodów działkowychi terenie przy bloku nr....i WBREW OBOWIĄZKOWI NIE USUWAŁA NIECZYSTOŚCI POZOSTAWIONYCH PRZEZ KOTY." Najpierw chodziło o działki a potem by mieć powody o cały teren. Ciekawe,Administratorem jest S-pnia Mieszk., od której mam pozwolenie a nie pan G. i dzielnicowy, którego nigdy przedtem tu nie widziano a teraz niemal codziennie
kontroluje miejsca pod moim balkonem i tam gdzie karmię kociaki. Musiałam wynająć adwokatkę, która złożyła odwołanie i stąd sprawa sądowa 24.01.b.r.całodzienna ze wszyskim ich ustawionymi świadkami. a te pieniądze co wydam na adwokata już miałyby kociaki na jedzenko, bo najbardziej lubią parówki i wątróbki. Jak podejśc jeszcze do tematu,że są pobudowane okazałe domy na działkach i tam właściciele mieszkają m.in.syn jednego z zarządców i mają koty, psy całodobowo swoje własne.A ja w altance przetrzymywałam bo tego zabrania regulamin działkowy. Pozdrawiam wszystkich i trzymajcie za mnie kciuki w nastepny poniedziałek. L.B. tj Lena