Fred jest super przyjaznym kotem, nie przepada jednak za psami. Powinien akceptować inne koty, ponieważ na osiedlu miał kocich towarzyszy.
Kotek od kilku dni jest u Kalinuwki w transporterze, bo nie ma co z nim zrobić. Po odebraniu z lecznicy, gdzie spędził kilka dni, nadal nie był w najlepszej formie, by wypuścić go do jego budki i Kalina nie chce już go tam wypuszczać, bo może znowu się rozchorować.
Miał robione testy na kocią białaczkę i aids, które wyszły negatywnie, a więc jest wolny od tych chorób.
Porobiłyśmy już mu ogłoszenia w necie, ale narazie nie ma odzewu. Myślimy o oddaniu go do jakiegoś kociego azylu, bo w tym transporterze nie może siedzieć bez przerwy.
Kalina go wypuszcza czasem na troszkę, żeby rozprostował kości, ale nie może być u niej luzem.
Ciężko jest wybrać - koci azyl czy ulica? Dlatego z nadzieją zakładamy wątek. Może ktoś się zakocha w tej burej mordce?