Nie mam pojęcia jak czarne Toto to zrobiło, ale zrobiło
Po kolei. Obudziłam się z myślą, żeby iść do piwnicy (przeczucie?)
Zawsze chodzę po 11 tym razem przygotowałam jedzenie i tabletkę dla Burasa i zeszłam na dół.
Otwieram drzwi wejściowe do piwnicy i jakoś tak spojrzałam przy tym w lewo, tam gdzie jest wnęka pod schodami na klatkę schodową i co widzę?
Czarne małe Toto siedzi skulone w kąciku i patrzy na mnie swoimi dużymi, miodowymi oczkami
Normalnie zamarłam ze zdumienia

Skąd ono tutaj, jak drzwi swojej piwnicy praktycznie zawsze przymykam za sobą po ostatniej ucieczce czarnego małego

Nic to, musiałam jakoś zagonić wystraszone Toto z klatki schodowej z powrotem do piwnicy i to tak, żeby mi nie poleciał na schody bo miałam bym ganianie po czterech piętrach za kotem
Drzwi wejściowe do piwnicy zamykają się samoczynnie i musiałam je czymś podeprzeć, żeby czarne wlazło do piwnicy a nie zwiało na schody. Nic nie miałam pod ręką, trzymałam drzwi i kiciałam. Nic to nie dało. W końcu wsadziłam słoiczek z rosołkiem miedzy drzwi, tak, że powstała szpara. Czaren siedziało tam gdzie siedziało i nie chciało się nawet ruszyć
Nie mogłam go podejść od tyłu bo siedziało przy samej ścianie. Wlazłam więc do piwnicy i otwarłam drzwi od swojej, stanęłam za drzwiami i czekałam, czy wlezie
Wlazło w korytarz piwniczny i zza winkla obserwowało otwarte drzwi ale nie ruszało się z miejsca. Nijak go zagonić bo musiała bym podejść od tyłu i już widziałam oczami wyobraźni jak czmycha znowu na klatkę schodową przez szparę w drzwiach wejściowych
Wyszłam więc zza drzwi i wlazłam do mojej komórki, wyjęłam saszetkę i zaczęłam wkłądać łyżeczką do misek, kątem oka zauważyłam, że Toto wczmychnęło biegusiem do piwnicy i zamelinowało się pod regałem

ufffffffffffffff...Szybko przymknęłam drzwi i odetchnęłam z ulgą
Poszłam po słoiczek z rosołkiem przelałam do miseczek, dodałam Buremu tabletkę i wyszłam, zeby Toto się już nie stresowało. Ale mi narobił znowu stracha, trudno było by go złapać samemu, musiała bym iść po sąsiadkę, żeby go na dwór z klatki schodowej wygnać
Pod wieczór jak poszłam z jedzeniem już siedziało w swoimkartonie i patrzyło co mu smakowitego przyniosłam. Ono jest takie fajne, szkoda że dzikulek
Do tej pory zastanawiam się jak Toto znalazło się na klatce schodowej, jak wyszło z zamknietej piwnicy

Być moze nie zauważyłam jak wchodziłam i ono wymkneło się dołem jak dawałam karmę w miseczki. A potem jak ktoś poszedł do piwnicy to ono uciekło na klatkę?
Tak musiało być, nie widzę innej opcji. Muszę teraz bardzo uważać, zeby znowu się nie wymkneło
A Burego trudno leczyć. Wczoraj go nie było wcale, dzisiaj dopiero po południu zjadł karmę z tabletką. To już drugi raz go nie było. Nie wiem, czy jest sens takiego leczenia
