AnnaM pisze:Marta jak się miewa Shogun vel Puszek? Grzecznie się zachowuje?

Miewa się jak panisko
Ciągle jeszcze przebywa w oddzielnym pokoju, je, pije, robi co trzeba do kuwety, robiąc też przy okazji niezły hałas w silikonowym żwirku

i bałagan wokół (już zaczynam myśleć o krytej kuwecie

). Jest niesamowitym pieszczochem, ale na razie tylko łaskawie pozwala do siebie podchodzić i się miziać (oraz czesać - po prostu to uwielbia). Sam jeszcze za nic nie podejdzie, lepiej też nie próbować go jeszcze ruszać z miejsca. Zresztą każde powitanie to póki co krótki syk, ale zaraz potem daje się głaskać i podrapywać.
Z uwagi na to, że przyjął taktykę zachowawczą - prawie cały czas siedząc pod tym stolikiem, więc ja głównie spędzałam tu czas leżąc na podłodze (parę razy tak przysnęłam

)- dzisiaj zdecydowałam zmienić metodę. Był mało zmotywowany, bo miał wszystko, co chciał - miski tuż pod nosem, mizianie owszem, ale w bezpiecznym miejscu, dlatego dziś zdecydowałam zlikwidować stolik. Kot w związku z tym przeprosił się z podusią, którą mu już kilka dni temu przymocowałam na parapecie (najpierw ostentacyjnie przesiadywał obok niej, potem już na niej, ale tylko, jak myślał, że nikt nie widzi

). Teraz leży na niej rozwalony z wyciągniętymi łapami. W miejscu stolika położyłam mu drugie posłanko. Namiziałam go dzisiaj i podejmowałam pierwsze próby przytulania, i nie protestował, nawet przysnął z głową na moim przedramieniu. Myślę, że bez tej kryjówki trochę szybciej się zaaklimatyzuje, bo nie będzie miał za bardzo innego wyjścia.
edit: Acha, zapomniałam wspomnieć, że "ciasteczkuje" jak szalony przy tych pieszczotach

A z Pralinką będzie dobrze - żeby tylko piła, bo przy takich objawach odwodnienie raz dwa. Dobrze, że kroplówka była.