» Czw sty 13, 2011 18:22
Re: bezdomne kotki z lecznicy w Konstancinie k/Warszawy
wiesz, z drugiej strony dr robi co może. ja go nie bronię, ale robi też dobre rzeczy. ma inne podejście niż my, ale to skoro my mamy inne to moim zdaniem powinniśmy właśnie pomagać. nie doktorowi, zwierzętom!
z doktorem da się dogadać, on idzie na rękę, jemu nie zależy żeby wywieźć psy na giełdę. on chce im domy znaleźć.
umów nie ma, ale zawsze bierze dane od ludzi biorących psy i taki człowiek ma prawo psa/kota oddać - już nie raz było tak, że pies wracał z różnych przyczyn. było też tak, że dr sam psa zabierał, jechał po niego kilkadziesiąt km...
ta lecznica współpracuje też z gminą organizując akcje stylizacyjne i naprawdę robią wtedy na trzy stoły! poza tym nakłanianą do adopcji, uświadamiają.
wolę, żeby te gminy miały umowy z lecznicą niż z jakimś hyclem... alternatywą są Korabiewice...
fakt, kotów jest mniej i częściej ktoś je na miejscu adoptuje.