Uszatka i Mroczek - ja tego wcale nie chciałam...

Mi też ulżyło, jak ją zobaczyłam

Ale Mroczka znowu nie było

Przenoszę się z karmieniem pod sąsiednią klatkę, w miejsce, gdzie nie ma okien, żeby nikogo nie drażnić.
Bo mogłabym się z babą kłócić, ale po co? Żeby w złości zrobiła kotu krzywdę?

Masz racje - lepiej wredoty nie draznic, bo mogloby to tylko kotkom zaszkodzic.Ze tez takich ludzi ziemia nosi - :ok:

za biedne bezdomniaczki

Przypomniało mi się, że parę lat temu sąsiadką wredoty (przylegające balkony) była pani, która miała... dużo kotów. Nie wiem, ile, nie przyznawała się. Koty były wychodzące. Może to jest przyczyna tej niechęci do kotów?

Przyznam, że z mojego powodu stado tej pani zwiększyło się o jedną sztukę - śliczną tri.
Pani wyprowadzając się, zostawiła za to w spadku buraska, który dołączył do mojego stada. Bilans wyszedł więc na zero.
Burasek jest kochanym przytulakiem i od niedawna grzeje dupcię w nowym domu

Żeby tak jeszcze Uszatce się coś dobrego przydarzyło :ok:

Dziś jakiś dobry człowiek nakarmił moje śmietnikowce

marchewką z groszkiem!

No to rzeczywiscie - wspanialomyslny karmiciel/ka :smiech3:

Moja kochana Uszatka... Dobrze, że jest, tylko teraz o Mroczka się martwię...
Tak bym chciała, żeby miała fajny domek. Dziewczynka na to zasługuje!

oj Mroczku Mroczku, nie daj się ciotkom martwić!

Głaski dla mruczastej Uszatki!:) :kotek:

Zapomniałam donieść Ciociom, że Uszatce zaserwowałam dziś na odporność Sca...Scanu...Scanomune. Bardzo ładnie zjadła.

Ciocia berushka mocno ściska Uszatkę. Cieszy się, że panna nie marudziła u weta.
Kochana koteczka... Żeby jeszcze Mroczuś się znalazł.

Gdy było zimno, Mroczek wiernie na mnie czekał. A teraz łajza się gdzieś wałęsa. Ale o niego się nie boję tak, jak o Uszatkę, bo zdrowo wygląda, a poza tym nie leci do wszystkich ludzi jak głupi. Ostrożniejszy jest.

A dziś dla odmiany, nie było Uszatki

Mroczek wyłonił się spod samochodu na parkingu dopiero podczas mojej trzeciej wizyty :roll:

Chyba się przeprowadzę gdzieś w pobliże, pod krzaczek, żeby nie ganiać tam co godzinę.

Jakieś prace remontowe na dachu dziś były. Styropian fruwał po całej ulicy. Może się wystraszyły?

Mroczek skorzystał, podniósł swoją odporność, bo miałam przygotowaną porcję leku.

Mam nadzieję, że dziś mi się nie zawieruszy nigdzie, bo do weta musimy.

Dziś małe uszate grzecznie czekało i grzecznie wlazło do transporterka

W nosku lepiej, oczka nie za bardzo.
W sobotę lub w niedzielę (zależy czy będzie w sobotę) kolejna wyprawa.

Zachwyca mnie nieodmiennie zachowanie Uszatki u weta. Zero stresu, tylko mizianie, mizianie, mizianie. Słodkie stworzonko :1luvu:

Dzielna dziewczynka. Tak bym chciała, żeby się dla niej DT znalazł...
Dobrze, że chociaż w nosku lepiej.
Uszatko, znajdzie się domek, bądź dzielna, Perełko i słuchaj się cioci jaaany.

Dziś znowu Uszatkę bolała nóżka. Trzymała w górze, w ogóle się na niej nie opierała. Tak właśnie ma co jakiś czas. Zawsze ta sama łapka.
A jaka głodna dziś była, biedulka - jadła i jadła, myślałam, że pęknie.

Uszatka i Mroczek - ja tego wcale nie chciałam...

Kto przegląda forum