
Macie racje, bo im wiecej musze zorganizowac, tym lepiej dzialam...
Glowka w tyle caly czas pracuje. Wiec pierwszy plan jest taki. Ostatnie 12 dni biore urlop, szef mi juz powiedzial, ze mam mu powiedziec do kiedy tu bede. I w tych dniach bedzie przeprowadzka, malowanie i ustawianie mebli. Futraste zostaja na koniec.
Moja przyjaciolka, ktora od razu po telefonie z nowym szefem zadzwonilam, juz sie pytala, kiedy ma brac urlop i jedzie ze mna. Brat bedzie jechal transporterem, moja siostra albo mama swoim autem, zeby nas wszystkich z powrotem wziac. Transporter biore tylko w jedna strone i oddaje tam.
O mieszkania bede pisac zaraz po pracy, to juz pisalam, i ustalac termin. Ze starym szefem mam umowione, ze biore dzien urlopu na zwiedzanie mieszkan.
Kartonow mam dosc, toreb mam dosc, plastikowych grubych workow mam dosc. Pare kartonow i tak juz jest spakowanych i szafke nowa do lazienki, ktora kupilam rok temu, nawet nie rozpakowywalam, bo myslalam wtedy, ze sie uda.
Tabletki uspakajajace u wetki mam zaklepane.