» Sob sty 08, 2011 14:13
Re: KLARA mój koto - pies
Nie wiem jakie życie Klara miała przedtem, ale widzę jak nabiara do nas zaufania. Nie jest typem kotki, która przesiedzi cały czas na kolanach. Sama przychodzi na mizianki, nie lubiła jak sie ją brało na kolana czy na ręce. Potrafi połozyć sie obok ale nie zdarzało sie wczesniej aby wkakiwała sama na kolanka czy sie tuliła do nas w nocy. Powoli zaczyna się to zmieniać. Pewnej nocy bardzo kasłałam. A Klara ku mojemu zdziwieniu położyła się mi na piersi (czego wczesniej nie robiła) i zaczęła tak głosno mruczeć że oboje z mężem się obudziliśmy. Czuła że jestem chora. Mówią, że koty wyczuwają chore miejsca u ludzi. Moja ciocię jak ręka bolała to jej kot kładł się w tym miejscu i jak to ona mówiła "wyciągał" chorobę. Zastanawiające...
Ponadto zauważyłam, że zaczyna przychodzić na kolanka. Jak siedze przed komputerem to wkakuje mi na kolanka. Być może dla Was to nie jest niczym zaskakującym. Ale ja widzę zmianę. Czuję, że coraz bardziej zaczyna nam ufać. A ja nie wyobrażam sobie już życia beż niej... jest cześcią rodziny.
Przypomniało mi się własnie, jak w Wigilię pojechałam do teściów. Obładowana smakołykami, torbą ciuchów i akcesoriami Klary (żwirek, karma, zabawki) no i oczywiście z Klarą. W drodze do nich podjechałam do sklepu. Otwieram drzwi a tu Klara myk na dwór... Aż mi serce stanęło w gardle. Nie mogłam jej złapać. Na parkingu tyle ludzi, hałas. Uciekła za sklep. Ja za nią...zdyszana wołam.."Klara!!! Klara!!!". Mój HSB akurat wracał z pracy i tez był na parkingu. Oboje rozpoczeliśmy poszukiwania. Rozglądam się i wolam. Nie ma jej. Mnie się juz na płacz zbiera. Bo przecież kot o 3 nogach nie da sobie rady sam na dworze. Na szczęście mój HSB wypatrzył ja na dachu. Siedziała na parapecie skulona i wystraszona. Na szczęście ta przygoda dobrze się skończyła. Aż nie chcę myśleć co by było gdyby było inaczej...