Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. Po szpitalu

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 10, 2011 2:29 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

Marcelibu pisze:Ale fajnie, że Twój wątek znowu wrócił do żywych! Uwielbiam Ciebie czytać! :D :ok:
Dziękujemy bardzo :)
Wraz z wątkiem do żywych wróciłam i ja - bo przyznam, że bez tych szkodników było mi naprawdę źle :(. Poprzedni rok był dla mnie bardzo trudny: ponury, pełen coraz głębszych dołków, pod wieloma względami pusty...
Nawet nie próbowałam i nie próbuję opisać, ile dla mnie znaczy fakt, że znowu jesteśmy razem. Jak ucieszyłam się, gdy je zobaczyłam. Co czułam, słysząc po takim czasie mruczenie zwiniętego na moich kolanach kota. To nie do opowiedzenia.

Szczęśliwie futra wciąż miewają bardzo głupie pomysły, więc materiału do opisywania nie brakuje 8)

sunshine pisze:Zleciał? :twisted:
Wtedy chyba nawet nie. Ale niedawno, przeciągając się na oparciu sofy, prawie z niej zleciał - przytrzymał się pazurami i jakoś wdrapał z powrotem. Nie zawracając sobie ślicznej pustej główki takimi szczegółami jak wyciąganie wniosków, przeciągnął się natychmiast w drugim kierunku - i spadł.

Wielbłądzio pisze:Monia, napisz coś wreszcie o swoim najmłodszym synku :wink:

Ja wiem, ja rozumiem, że to pewnie dla Ciebie niełatwe, w końcu na podstawie całokształtu na temat tego kociny ludzie mogą wyciągać jakieś zbyt daleko idące, kompletnie nietrafione wnioski dotyczące Ciebie (= jego matki :mrgreen: )...

Ale skoro i behemotka i ja już dawno temu odważyłyśmy się głosić prawdę o swoich upośledzonych dzieciach...

Zapraszamy :mrgreen: :ok:
Gdzieś czytałam, że inteligencję w 80 proc. dziedziczy się po mamusi :twisted:
I co ja mam powiedzieć, jak trzy z czterech kotów są po prostu tępe? :crying:

Marcelibu pisze:Może wstawię linki do filmików Lizaka kretyńsko siedzącego przed włączoną pralką, gapiącego się i ... 5 razy w lewo główką, 5 razy w prawo.... :ryk:
Moje też się z napięciem wpatrywały w pralkę, ale chyba nie kręciły łebkami :lol:
Za to Paskud w myśl zasady "Jeżeli nie wiesz, co to jest i jakie ma zamiary - lej", podnosił łapę na pralkę :twisted:. Jednak ostatecznie stwierdził, że przedmiotu atakować nie ma sensu.

W przeciwieństwie do Bulwy, który rzucił się na środek drzwi :roll:. Nie próbował wskoczyć na samą górę, nie drapał etc. Po prostu skoczył na drewno.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Pon sty 10, 2011 2:31 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

Wielbłądzio pisze:Plu właśnie wpakował się do połowy do otworzonej przeze mnie przed chwilą mikrofalówki. Tylne łapki, zadek i ogon zostały na zewnątrz, albowiem Plusz mały i szczupły nie jest :wink: I całe szczęscie, że zostały, bo gdyby zmieścił się w całości, a nuż któreś z uczynnego rodzeństwa przypadkiem zamknęłoby drzwiczki i podobnym przypadkiem uruchomiło łapką pokrętło czasu :smokin: ...
E tam, nie wierzę. Koty się fcale a fcale nie pakują tam, gdzie nie ich miejsce :mrgreen:
Obrazek
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Pon sty 10, 2011 2:38 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

Paskud jest obrzydliwy :?
Leżał sobie radośnie na moich kolanach, a obok Błysk. Jamniczek zaczął się przeciągać z właściwym dla siebie rozmachem, odepchnął Paskudztwo, które przylało... psu leżącemu obok na podłodze :evil:

A teraz sobie na mnie leży i ma ochotę mieć pańcię na własność. W związku z powyższym odgania Chlory, które próbują wskoczyć i zeżreć mojego kurczaka w tortilli. Jej - w sensie Paskudy, nie tortilli :wink: - strefy wpływów nic nie śmie naruszyć, bo zaraz dostaje mrożące spojrzenie (i liścia 8)), ale jak tylko wysunę rękę z żarciem za daleko, natychmiast pojawia się tam pazurzasta łapa i pysk Bulwy/Błyska.
Może przyuczę zołzę do pilnowania mojej kolacji? :twisted:

Bulwa miał gluta w nosie. Albo coś sobie wkręciłam, bo teraz nie ma nic - ale jestem prawie pewna, że coś tam było. Oby tylko nie zachorował...
Cała kocia czereda dostaje immunodol, tak na wszelki wypadek. Co prawda nie codziennie, bo po prostu nie pamiętam o tabletkach każdego wieczoru :oops:. Przyznaję bez ogródek: odzwyczaiłam się od systematycznej opieki nad futrami. Jasne, karmię (bo o to się drą, nie sposób zapomnieć :twisted:), głaszczę (jak wyżej 8)), sprzątam (drapanie w kuwetach też trudno przeoczyć), ale wciąż jestem na etapie ponownego wdrażania się do wszystkich obowiązków.

A Kazan zeżarł mojemu bratu pudełko czekoladek i wafelka :twisted:. Całe szczęście, że się trochę naczytałam o szkodliwości czekolady na psi organizm, bo już bym panikowała. A tak naprawdę nawet cała bombonierka sporemu psu nie zaszkodzi. W rzeczywistości teorbomina (związek pobudzający zawarty w ziarnie kakowyn) jest niebezpieczna w stężeniach tak dużych, że pies musiałby zjeść kilka tabliczek gorzkiej czekolady, by coś mu zagrażało.

Kurczaka po meksykańsku - bardzo ostrego - żrą.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Pon sty 10, 2011 8:23 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

Ja swojemu wiecznie zagilanemu Hansowi (ledwie uszedł z życiem, taki miał kk) podaję srebro. Od ponad miesiąca zdrów jak ryba. Nawet cicho oddycha, a miał taki charczący oddech. Jeśli chcesz spróbować, polecam :ok:

sunshine

Avatar użytkownika
 
Posty: 10456
Od: Wto paź 05, 2010 8:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sty 10, 2011 11:40 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

behemotka pisze: Kurczaka po meksykańsku - bardzo ostrego - żrą.

Uwielbiam te tradycyjne zakończenia! :D
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Pon sty 10, 2011 15:26 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

sunshine pisze:Ja swojemu wiecznie zagilanemu Hansowi (ledwie uszedł z życiem, taki miał kk) podaję srebro. Od ponad miesiąca zdrów jak ryba. Nawet cicho oddycha, a miał taki charczący oddech. Jeśli chcesz spróbować, polecam :ok:
Srebro koloidalne, tak? Nigdy nie stosowałam, ale coś mi dzwoni, że to ustrojstwo ładnie wzmacnia odporność, dobrze kojarzę?
Gdzie to się kupuje - u weta, w aptece?

Marcelibu pisze:Uwielbiam te tradycyjne zakończenia! :D
A miałaś się dzieckiem pochwalić :twisted:


Zaniedbałam wczoraj kotki, bo najpierw spałam dziesięć godzin, odsypiając ubiegły tydzień, potem musiałam wyjść na parę godzin, a jeszcze później zabrałam psa z wizytą towarzyską za miasto (dodatkowa socjalizacja mu się przyda, bo psychika nadal nie jest w stanie sprzed mojego wyjazdu, choć na szczęście widać dużą poprawę :)) i wróciłam bardzo późnym wieczorem, by nie powiedzieć nocą.

Dziś oblazły mnie natychmiast, gdy wróciłam z pracy, więc dłuższą chwilę po prostu głaskałam futra, szczęśliwa, że zwierzątka tak mnie kochają 8)

A potem pokroiłam kurczaka: podział standardowy, tj. udka i skrzydła dla ludzi, szkielet dla psa, pierś dla kotów. Podałam towarzystwu do stołu.

Już mnie nie lubią. Lubią miski :roll:

Pies wcale nie lepszy. Wczoraj jak w gościach na dzień dobry dostał wielki kawał surowej wołowiny, to też go wcale nie interesowało, gdzie ja jestem; zajęty był adorowaniem osoby, którą widział pierwszy raz na oczy, ale która kroiła mięcho.


Bulwa przesuwa po podłodze i podrzuca kawałek piersi z kury. Pasożyt z Paskudztwem łaskawie coś tam skubnęły, a potem się wypięły na poczęstunek. Kawior mam gnojom kupować :?: :evil:. Same primadonny: czarne trzeba ładnie prosić, żeby raczyły coś zeżreć (cielę w ogóle nie chciało tknąć pachnącego łososia, a zołza jadła tylko pod warunkiem, że podawałam jej malutkie kawałeczki na ręce), pies robi dramat, jeśli ma się na chwilę położyć na podłodze albo zmoknąć na deszczu, bo on za delikatny na takie ekstremalne przeżycia...

W każdym razie z porcji dla czterech kotów pingwiny zeżarły prawie wszystko, ale coś tam w michach zostało, więc niniejszym oświadczam: Chlory NIE SĄ GŁODNE 8O
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Pon sty 10, 2011 15:33 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

Tak, ja swoim podaję srebro koloidalne. Zakupiłam w aptece, za ok.30zł. Nie wiem jak to będzie tam, gdzie teraz mieszkacie. W celu wzmocnienia odporności 1-1,5ml dwa razy dziennie. Ale nie można przesadzić. Max po 3 m-cach, m-c przerwy. Na razie mogę tylko pochwalić.
To niegłodne koty naprawdę istnieją? 8O

sunshine

Avatar użytkownika
 
Posty: 10456
Od: Wto paź 05, 2010 8:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sty 10, 2011 15:34 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

Aktualizacja:
Przeszło im.
Zeżarły resztę.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Pon sty 10, 2011 15:35 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

sunshine pisze:Tak, ja swoim podaję srebro koloidalne. Zakupiłam w aptece, za ok.30zł. Nie wiem jak to będzie tam, gdzie teraz mieszkacie. W celu wzmocnienia odporności 1-1,5ml dwa razy dziennie. Ale nie można przesadzić. Max po 3 m-cach, m-c przerwy. Na razie mogę tylko pochwalić.
To niegłodne koty naprawdę istnieją? 8O
Dzięki wielkie, popytam w aptece :)

Sprawa niegłodnych futer nieaktualna :twisted:
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Pon sty 10, 2011 15:38 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

Właśnie mało prawdopodobne mi się to wydawało :roll:

sunshine

Avatar użytkownika
 
Posty: 10456
Od: Wto paź 05, 2010 8:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sty 10, 2011 16:15 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

Tak tak, musimy Ciocię Marcelibu skuteczniej pomolestować :twisted:

Z jakiej racji tylko z naszych niedorobionych dzieci cała społeczność miau się chichra...?

Dopiero odetchnęłam z ulgą. Bałam się, że Busieńka ma FIV albo białaczkę...
Tenże oddech kosztował mnie łącznie -wraz z badaniami krwi - już prawie 300 złotych, a to dopiero początek :(
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Czw sty 13, 2011 14:47 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

Wielbłądzio pisze:Tak tak, musimy Ciocię Marcelibu skuteczniej pomolestować :twisted:

Z jakiej racji tylko z naszych niedorobionych dzieci cała społeczność miau się chichra...?
Jakie chichra, skandal, to poważna sprawa jest :!:

I zaraz "niedorobione"... Jak można sugerować, że im czegoś (mózgu przykładowo) brakuje? Tylko dlatego, że Bulwa chciał na przykład zaatakować siedzącego spokojnie, gapiącego się na mnie (i wrzeszczącego o wodę :roll:) Pasożyta, że skoczył na niego zza kanapy i objął go łapami z zamiarem wciągnięcia do bójki, a gdy moje czarne cielę z pełnym spokojem odwróciło łeb i spojrzało na napastnika z miną "WTF?", że Rzyguś pod wpływem tego wzroku spierniczał, jakby mu ktoś podpalił ogon... Eee, co to ja chciałam powiedzieć? :mrgreen:


Muszę trochę mniej pracować. Że pies dostał (stosunkowo łagodnego co prawda) lęku separacyjnego, to jedna rzecz. On i tak w ramach podniesienia pewności siebie musi się nauczyć być sam.
Ale Paskud tęskni :(. Kiedy wychodzę, najpierw stoi pod drzwiami i miauczy; potem snuje się po domu i nie może znaleźć sobie miejsca na ziemi. Brat (mój, nie jej) próbuje dociec, o co chodzi, nawet bierze ją na ręce, a czarna nic, jego towarzystwa ani zainteresowania nie chce. Uspokaja się dopiero, gdy ja wracam - z wielkim zadowoleniem pakuje się na mnie, gdy usiądę albo się położę. Fakt istotny: Zwykle nie lubi mnie dzielić z innymi kotami. Może leżeć na mnie sama, kiedy jej nie głaszczę; może leżeć na mnie razem z Bulwą i/lub Błyskiem, pod warunkiem, że ją głaszczę częściej :roll:. Jednak gdy zaczynam głaskać w równym tempie albo drugie futro częściej, pierze rywala po pysku i go zgania albo sama dostojnie schodzi. Nie brata się nadmiernie z pospólstwem, a co :roll:

Bulwa przed chwilą stanął mi na telefonie, coś popikało i wyświetlił się "licznik wiadomości". Nie wiedziałam, że mam taką opcję...
A teraz beknął z głębi siebie, a siedzi tuż przy kompie. Jak mi zarzyga klawiaturę, to ma przechlapane na całej linii - nie będę karmić szkodnika, dopóki nie znajdzie sobie roboty i nie odkupi sprzętu :twisted:

Strat pomniejszych nie liczę :wink:. Dzisiaj: zeżarte/porwane/pogryzione trzy pudełka chusteczek (podejrzani: Chlory), zbita doniczka ze sztucznym kwiatkiem - nie wytrzymał kolejnej podróży z parapetu na podłogę (podejrzani: Pasożyt, Bulwa), śmieci wywleczone z kosza na całą kuchnię (podejrzani: Kazan, Bulwa), ukradziony plasterek mozarelli (przyłapany na gorącym uczynku: Bulwa), owłosione ubrania w szafie i pozwalane z półek tejże szafy książki (złapany po gorącym uczynku, siedzący w środku szafy: Błysk).
Jedno z imion powtarza się z zastanawiającą regularnością 8)

Układankę żrą. Nie Chlory tym razem. Pasożyt.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Czw sty 13, 2011 15:04 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

behemotka pisze: (...) W każdym razie z porcji dla czterech kotów pingwiny zeżarły prawie wszystko, ale coś tam w michach zostało, więc niniejszym oświadczam: Chlory NIE SĄ GŁODNE 8O

Ja z pytaniem formalnym: czy Chlory, to może były jeszcze jako kociaki leczone w "Boliłapce", jako (wówczas) "małe gówniarze" karmione butelką (przez Genowefę - taki obrazek widziałam i tak mi się kojarzy)?
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Czw sty 13, 2011 15:17 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

Marcelibu pisze:
behemotka pisze: (...) W każdym razie z porcji dla czterech kotów pingwiny zeżarły prawie wszystko, ale coś tam w michach zostało, więc niniejszym oświadczam: Chlory NIE SĄ GŁODNE 8O

Ja z pytaniem formalnym: czy Chlory, to może były jeszcze jako kociaki leczone w "Boliłapce", jako (wówczas) "małe gówniarze" karmione butelką (przez Genowefę - taki obrazek widziałam i tak mi się kojarzy)?

Monia, ja odpowiem za behemotkę, jako że wtedy byłam jeszcze stałą bywalczynią Boliłapki.
Tak, przez dłuższy czas siedziały tam w klatce i były leczone (m.in. z grzyba, ale nie tylko). Było ich cztery sztuki, niestety dwójce pozostałych się nie udało :( , umarły (na zapalenie płuc?) niedługo po przeniesieniu się na tymczas do jopop.
Z tym, że bracia B to były tzw. starsze Chlory, ponieważ w tym samym czasie była też w Boliłapce partia Chlorów młodszych (bodajże 5 sztuk, z czego przeżyła niestety tylko jedna: aktualnie znana jako Aria _kathrin). I owszem, właśnie te młodsze był karmione butelką, tyle, że nie przez genowefę (hmm, być może przez genowefę zresztą też, ale ja tego nie wiem ;)) , a przez naszą ulubioną eks-forumowiczkę czarną_agis/szarą_szelmę z San Francisco (już wtedy nałogowo tam przesiadywała, pilnując 'swego' ;)).
Chyba, że coś pochrzaniłam. Bo wcześniej były jeszcze jedne praskie Chlory, z których zdaje mi się pochodzi m.in. krówka Tasia Ady.
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Czw sty 13, 2011 15:46 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. SĄ

Wielbłądzio pisze:
Marcelibu pisze:
behemotka pisze: (...) W każdym razie z porcji dla czterech kotów pingwiny zeżarły prawie wszystko, ale coś tam w michach zostało, więc niniejszym oświadczam: Chlory NIE SĄ GŁODNE 8O

Ja z pytaniem formalnym: czy Chlory, to może były jeszcze jako kociaki leczone w "Boliłapce", jako (wówczas) "małe gówniarze" karmione butelką (przez Genowefę - taki obrazek widziałam i tak mi się kojarzy)?

Monia, ja odpowiem za behemotkę, jako że wtedy byłam jeszcze stałą bywalczynią Boliłapki.
Tak, przez dłuższy czas siedziały tam w klatce i były leczone (m.in. z grzyba, ale nie tylko). Było ich cztery sztuki, niestety dwójce pozostałych się nie udało :( , umarły (na zapalenie płuc?) niedługo po przeniesieniu się na tymczas do jopop.
Z tym, że bracia B to były tzw. starsze Chlory, ponieważ w tym samym czasie była też w Boliłapce partia Chlorów młodszych (bodajże 5 sztuk, z czego przeżyła niestety tylko jedna: aktualnie znana jako Aria _kathrin). I owszem, właśnie te młodsze był karmione butelką, tyle, że nie przez genowefę (hmm, być może przez genowefę zresztą też, ale ja tego nie wiem ;)) , a przez naszą ulubioną eks-forumowiczkę czarną_agis/szarą_szelmę z San Francisco (już wtedy nałogowo tam przesiadywała, pilnując 'swego' ;)).
Chyba, że coś pochrzaniłam. Bo wcześniej były jeszcze jedne praskie Chlory, z których zdaje mi się pochodzi m.in. krówka Tasia Ady.

Aaa, to ja pamiętam Genowefę karmiącą... :mrgreen: :lol:
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 265 gości