to "trzepniecie" to bylo ostrzezenie tylko, nastepnym razem...

Poza tym sa inne zagrozenia tez. Obce koty, psy, zli ludzie... Znajomej kot tez tak chodzil, raz wrocil podrapany przez jakiegos kota, raz poturbowany przez psa, innym razem z krwiakiem na brzuszku... wet stwierdzil, ze to po kopnieciu, dosc silnym, raczej za silnym jak na przypadkowe...Od malenkosci przyzwyczajony byl do wychodzenia, ale potem, po tych ostatnich wydarzeniach juz go nie wypuszczali, choc na poczatku buntowal sie bardzo, miauczal, drapal drzwi, byl nieznosny... Po pol roku bylo lepiej nieco, juz tak bardzo nie chcial wychodzic, jesli juz wyszedl, to tylko do wlasnego ogrodka, jesli zaufany czlowiek tam byl. Pozniej zrobili mu woliere, kocio jest nia zachwycony, ale tez wpuszczaja go tam tylko, jesli na ogrodku przebywa ktos, komu on ufa. (po tym skopaniu nie wszystkim ufa, a byl kiedys bardzo ufny). Do dzis dnia mi daje sie tylko poglaskac, czasem sie pobawi, czasem z reki zje cos, ale na rece nie pozwala mi sie wziac, na kolana tez nie wejdzie sam, a jak znajoma raz mi go polozyla na kolana to natychmiast przerazony uciekl drapiac mnie przy tym bolesnie, schowal sie w ciemny, ciasny kat i dopoki ja sobie nie poszlam-nie wyszedl stamtad. To wszystko dlatego, ze kiedys byl wychodzacy i ze tyle przykrosci, tyle zlego zaznal na tej tzw."wolnosci"...