Tiaaa, oswojony koteczek, który ostatnio mało brakowało, a sam by wlazł na ręce - dziś sobie dla odmiany przypomniał, że jest dzikusem

Dystans mniej więcej taki, jak miesiąc temu

Bystrzacha wyczuła złe zamiary
Ale postanowiłam sprawę załatwić i złapać koteczka - krew się polała

Moja, oczywiście
Rozcharatała mi staw na środkowym palcu, auć
Drobnych zadrapań nawet nie liczę, spodnie do prania - stawy strrrasznie krwawią

Dobrze, że pan doktor miał plasterek
U weta już grzeczniutka była - aniołeczek

Pobieranie krwi bez najmniejszego szarpnięcia. Wyniki w poniedziałek - wet będzie dzwonił i będziemy się umawiać na zabieg, pewnie w środę lub w piątek (jeśli wyniki będą w porządku). Wolałabym w środę, bo mam zamiar ją w łazience do tego czasu przetrzymać
Jest duże prawdopodobieństwo, że wszystkie zęby polecą

Niektóre już się ruszają, co do pozostałych to trzeba je będzie najpierw znaleźć pod kamieniem
Pazurki już obcięte
Siedzi w łazience i udaje przestraszonego kotka. Ale zdążyła już zakopać niedojedzone śniadanie we wszystkie szmaty do podłogi + kocyk
Mimo wszystko zmiana jest - po otwarciu kontenerka u weta nie próbowała natychmiast dać nogi, jak poprzednio. W domu tak samo - spokojnie się pozwoliła wyjąć, wziąć na kolana i zdjąć szelki. Szelki założyłam pamiętając poprzedni raz u weta - gdyby ich wtedy nie miała, to pewnie do tej pory byśmy ją łapali
