Z dzikusów w kociarni była Efezka, a za piecem Kropek. Widziałam też Amigę, która chciała wejść przez okienko, ale jak mnie zobaczyła to zwiała. Zostawiłam je w spokoju.
Pszczółka jak zwykle słodka i miaukoląca. Bardzo chciała się bawić i podgryzała Iskrę, kiedy jej sprzątała kuwetę

Budyń też domagał się naszego towarzystwa - barankował kratę, zaczepiał nas, miauczał, kręcił ósemki wokół nóg


Największym zaskoczeniem okazał się maluszek, który jak nas zobaczył, nieśmiało miauczał żeby do niego wejść.
Ostatnio, kiedy byłam (w czwartek) maluszek bał się, kiedy do niego podchodziłam. Zabrałam go, usiadłam z nim w fotelu i miziałam dosyć długo. Rozluźnił się, mruczał, nawet bawił moimi włosami. Jednak kiedy poszłam do niego drugi raz, był przestraszony.
Dzisiaj nie tylko nie okazał strachu, ale nawet przewrócił się na plecy i dawał brzuszek do miziania

Maluszek też jest chory - kicha i kaszle.
Jutro całe towarzystwo, łącznie z Pszczółką (która na razie nie ma żadnych objawów) zostanie obejrzane przez wetkę.
Aha - maluszek to na pewno dziewczynka - otrzymała imię Zosia - musiałyśmy wymyślić imię na szybko, bo kierowniczka chciała uzupełnić w ewidencji i nas popędzała

Anuk: piesek, który w czwartek trafił do schronu czuje się dobrze - rozmawiałam z kierowniczką - krwawienie ustało, ma duży apetyt, dostaje puszki.