No, troche się zmartwiłam, bo jakos po jej stanie ubzdurałam sobie, że badania musza byc OK.
(poza tym w tym samym dniu dostałam nienajlepsze wyniki krwi mojej Potomkini, więc dwie Lalunie z dziwnymi wynikami na jedną pozytywkę, to stanowczo zbyt wiele)Teraz robie jej zastrzyki z ludzkiego interferonu i to troche potrwa - wg zaleceń wetki - 3 serie, to będzie ponad miesiąc.
No to się uzbroję w cierpliwość i może po tych zastrzykach zrobię to PCR.
Pytanie tylko czy
to bardzo drogie badanie?
Doczytuję też różne wątki białaczkowo-interferonowe i widzę, że jest dużo rozbieżności - zarówno co do czasu trwania kuracji, jak i czasu jaki mozna przechowywać rozmrożony interferon i sensowności podawania czegoś, co leży rozpuszczone w soli fizjologicznej w lodówce ponad miesiąc .
Przy tych wszystkich watpliwościach, sama konieczność codziennego jeżdżenia tramwajem na dokładnie przeciwny kraniec Krakowa, wydaje sie być radosna perspektywą wycieczkową
Eh, skąd bierzecie siłę, energię i nadzieję?